sobota, 28 września 2013

Rozdział 4.

"Nie to, co przeżywamy, ale jak odczuwamy, 
 co przeżywamy, stanowi o naszym losie. "
                                                      Marie von Ebner - eschenbach

~ ♥ ♥ ♥ ~
 trzy lata później....
Jak wstałam Dominiki już nie było w naszym pokoju. Biorąc pod uwagę to, że jest sobota na pewno nie poszła do szkoły. Zeszłam na dół gdzie siedziała już ciotka z wujem i Sylwkiem jedząc śniadanie.
-O wstałaś nareszcie!- w taki sposób powitała się ze mną Grażyna. 
-Ile to można spać ?!- dorzucił swoje pięć groszy wujek. Udawałam, że nie słyszę tego co do mnie mówią.
-Gdzie Dominika ? - spytałam nieco zaspana.
-Jak to gdzie ? Pewnie w tej swoje pracy ! - wybuchł Ludwik.- Tylko pracuję, a w domu nie łaska pomóc.  
-Nie pracowałaby, gdyby nie musiała. Gdybyśmy choćby kieszonkowe dostawały od was to...
-Od nas ?!- przerwała mi ciotka- Z jakiej okazji od nas ? Przecież macie fundusz powierniczy,  który rodzice wam założyli. 
-Co z tego skoro pieniądze możemy wypłacać po ukończeniu osiemnastego roku życia. Czyli moje pieniądze jeszcze sobie poleżą, a z pieniędzy Dominiki musi też coś zostać na przyszłość dla niej. Po za tym po co wam to mówię  ?!- krzyknęłam i pobiegłam do siebie na górę.

Rzuciłam się na łóżko. Włożyłam pod głowę poduszkę i przyglądałam się sufitowi. Często tak robiłam, gdy pokłóciłam się z ciotką. Sufit zawsze ten sam, ale zawsze odkrywałam na nim coraz to nowe kreski, plamy po komarach i tym podobne. Postanowiłam, że nie zejdę na dół do powrotu Dominiki, jednak głód wziął górę i byłam zmuszona zejść. 
-Antonina wieczorem mamy gości, więc masz mi pomóc w przygotowaniach.- zwróciła się do mnie ciotka.
-Nie mam zamiaru z niczym pomagać. - odpowiedziałam wyjmując chleb.
-Nie pomożesz mi dzisiaj, nie zjesz dzisiaj. Proste.-ciotka, zabrała mi kromkę chleba, którą właśnie wyjęłam.
Zmierzyłam Grażynę wzrokiem. "Nie ustąpi"- pomyślałam. Głód dawał się we znaki.
-Dobra, wygrałaś, pomogę tylko najpierw chcę zjeść śniadanie. Zadowolona ?
-I to bardzo.- rzuciła i wyszła z kuchni.
Zjadłam śniadanie, wypiłam herbatę i już myślałam, że mi się upiecze, ale akurat weszła ciotka do kuchni i zaczęła wydawać polecenia :
-Łazienki pomyj, poodkurzaj, kurze pościeraj, zmyj podłogi, w salonie książki poukładaj. Jak to skończysz, to przyjdź do kuchni to w gotowaniu mi pomożesz. 
-Oczywiście.- rzuciłam sarkastycznie i poszłam do salonu. 
      Od śmierci rodziców tak wyglądał każdy nasz dzień. Poranna kłótnia o jakąś głupotę, szkoła w tygodniu a po niej sprzątanie, pranie, gotowanie, pomoc Sylwkowi w pracach domowych. I tak w kółko. Jeszcze teraz gdy Dominika poszła do pracy to większość roboty muszę odwalać sama. 
     Po  niecałych czterech godzinach ciężkiej pracy padałam ze zmęczenia. Chciałam choć na chwilę usiąść, lecz gdy tylko udało mi się spocząć na sofie Grażyna wpadła zdenerwowana do salonu.
-A co ty robisz ? W kuchni miałaś mi jeszcze pomóc.
-Ciociu, daj mi chwilkę. Sprzątałam przez prawie cztery godziny. Nie mam siły. 
-A ja muszę mieć siłę na twoje humorki ? Widzę cię w kuchni teraz !
-Już idę ! - wstałam i poszłam do kuchni, gdzie na stole czekały na mnie już pomidory, ogórki, marchewka i kilka innych warzyw do pokrojenia. 
Zabrałam się od razu do pracy, chciałam jak najszybciej skończyć. Jednak :
"Gdy się człowiek spieszy to się diabeł cieszy"
-Ała- skaleczyłam sobie rękę. Czubek noża wpił mi się w sam środek lewej ręki. Ciepła ciecz od razu ubrudziła mi całą dłoń.- Gdzie są jakieś plastry? - spytałam ciotki, która mieszała właśnie coś w garnku.
-Gdzieś w łazience. Idź sobie poszukaj i wracaj bo nie skończyłaś jeszcze.
-Jestem już zmęczona. Te skaleczenie tylko to potwierdza. Daj mi odpocząć !
-Ojoj zmęczona księżniczka!- powiedziała sarkastycznie Grażyna- Zachowujesz się jak małe dziecko ! Rozpieszczone do tego ! Mówiłam siostrze, że tak będzie, ale nie twoja matka powtarzała, że wam się coś należy od życia. Głupia moja siostra była, oj głupia, ale u mnie nie będę tolerowała takiego mazgajstwa. 
Poczułam jak oczy zachodzą mi łzami. Wybiegłam z kuchni i skierowałam się do naszego pokoju. Zamknęłam się na klucz. Rzuciłam się na łóżko, nakryłam twarz poduszką. Łzy płynęły mi po policzku, nawet ich nie wycierałam. 



~ ♥ ♥ ♥ ~
 
-Pani Dominiko, po zamknięciu lokalu proszę przyjść na chwilkę do mnie, muszę z panią porozmawiać.- podszedł do mnie szef gdy wycierałam jeden ze stolików.
-Oczywiście a stało się coś? - spytałam trochę zdenerwowana.
-Nie, nic.- odpowiedział i zniknął na zapleczu.
   Tak właśnie wyglądała moja praca od pół roku. Wycieranie stolików i podawanie piwa klientom. Wiem, praca nie za fajna, ale od czegoś trzeba zacząć.
Po zamknięciu lokalu i posprzątaniu pustych kufli ze stolików poszłam do szefa. Zapukałam delikatnie w drzwi, usłyszałam krótkie "Proszę" i weszła.
-Chciał mnie pan widzieć, więc jestem.
-Usiądź - wskazał mi krzesełko naprzeciwko siebie - Nie wiem za bardzo od czego zacząć....
-Może od początku.- przerwałam - Tylko nie ukrywam śpieszy mi się trochę.
-No dobrze - zaczął - Jesteś na prawdę świetnym pracownikiem, sumiennym i oddanym swojej pracy. Nigdy nie słyszałem na ciebie żadnej skargi..... - wziął głęboko oddech - Lokal teraz mniej zarabia, a co za tym idzie mniej mam pieniędzy dla moich pracowników. Muszę podjąć jakieś kroki. Jest mi niezmiernie przykro, ale muszę... muszę panią zwolnić.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
-Pan mnie zwalnia ?!
-Niestety tak. Proszę się nie martwić, pieniądze za ten miesiąc pani dostanie. Na prawdę bardzo mi przykro.
-Mi również przykro! - rzuciłam i wybiegłam trzaskając za sobą drzwi. 
Zimne wrześniowe powietrze owiewało mi twarz. Włosy powiewały mi we wszystkie strony. Na policzkach mimowolnie spływały mi łzy.
-Uspokój się !- mówiłam sama do siebie - Uspokój się ! Tośka nie może cię takiej zobaczyć.
Posiedziałam parę minut na ławce w parku, uspokajając się i poszłam do domu. Miałam cichą nadzieję, że tam będzie spokojnie i zobaczy uśmiechniętą Tośkę. Tę samą co przed czterema laty....
 
-Dominika, dobrze, że jesteś. - zwróciła się do mnie ciotka gdy tylko weszłam do domu. - ta twoja nie wychowana siostra nie chce wyjść z pokoju i mi pomóc. A goście za pół godziny mają się zjawić.  
-Czemu się zamknęła w pokoju ? -spytałam, ale od razu pożałowałam tego pytania.
-Skąd mam wiedzieć? Czy ja wyglądam na wróżkę ? !- fuknęła ciotka - Rozstaw tą zastawę na stole. - podała mi kilka dużych talerzy. Wzięłam je od niej i szybko zrobiłam o co mnie proszono. 
Po skończeniu zadaniu mi pracy poszłam na górę.  Drzwi były zamknięte na klucz.
-Tosia, otwórz to ja Dominika. - zapukałam do drzwi, po chwili usłyszałam otwieranie się zamka. W drzwiach stała zapłakana Tosia z pokrwawioną bluzką.
-Co ci się stało ? - chwyciłam pokrwawioną koszulkę siostry.
-Nic takiego, skaleczyłam się - rzuciła i znów zaczęła płakać.
-Czemu się zamknęłaś w pokoju ? - próbowałam nawiązać z nią jakiś kontakt, ale bezskutecznie. Wciąż płakała, a ja nie wiedziałam nawet przez co.
-Nie chcę tu być. - powiedziała, gdy tylko się trochę uspokoiła - Grażyna powiedziała, że mama była głupia, i nas za bardzo rozpieściła. 
Poczułam jak rośnie we mnie gniew i odraza. Grażyna nie raz udowodniała nam, że nie lubiły się z naszą matką, ale teraz to przegięła. Siedziałam chwilę na łóżku zastanawiając się co dalej będzie.
-Tośka wstawaj. Bierz torbę i pakuj tylko potrzebne rzeczy - rzuciłam do siostry.
-Co ? - spojrzała na mnie zaszokowana.
-To co słyszałaś, wynosimy się stąd. 
Spakowałyśmy tylko najpotrzebniejsze rzeczy i po dwudziestu minutach byłyśmy już gotowe do ucieczki.
-Tylko po cichu, aby nie usłyszeli, że wychodzimy. - powiedziałam i ruszyłam do drzwi wyjściowych.
Ciotka z wujem siedzieli tyłem do drzwi, więc nawet nie zauważyli, że wyszłyśmy. Ruszyłyśmy przed siebie. Ustałyśmy na trzecim przystanku autobusowym.
-Gdzie teraz ? - spytała się Tosia.
-Nie wiem. Poczekamy na jakiś autobus i do niego wsiądziemy. Zobaczymy gdzie nas zawiezie. 
 
_________________________________________________________
Hej Robaczki  ! :)
I jak wam się podoba to na górze ? Mi nawet :) Ostatnio było za krótko, a teraz nie jest za długo ??
 
 
 
Całuski ;*
 
Czytam = komentuje to motywuje :)
 
 

sobota, 21 września 2013

Rozdział 3.

" W jej głosie czuję się tylko pieniądze." 
                                                                                   Francis Scott Fitzgerald

~ ♥ ♥ ♥ ~
Czas pogrzebu pamiętam jak przez mgłę. Wiele obcych mi ludzi podchodziło do mnie  i Dominiki ze słowami współczucia. Nie chciałam ich słuchać. Z miłą chęcią zamknęłabym się teraz w pokoju i wypłakała w poduszkę. Ale nie mogłam, ciotka kazała nam wysłuchiwać tych ludzi. Grażyna wraz z mężem i synem przez czas żałoby byli dla nas bardzo mili. Powtarzali wciąż  innym ludziom jak im przykro z powodu śmierci moich rodziców. Wszystkim mydlili oczy jaka z nich kochana rodzina. Grażyna wraz z wujem Ludwikiem zdecydowali się nas zaadoptować. Powtarzali, że : "powinny chociaż tyle zrobić dla tragicznie zmarłej siostry".
Dominika powtarzała mi, że będzie nam u wujostwa dobrze, że powinnam się cieszyć, że chcą nas przygarnąć. 


~ ♥ ♥ ♥ ~
Wiele znanych i nieznanych mi ludzi podchodziło do mnie, Tośki i ciotki Grażyny ze słowami współczucia. Nic więcej z tego dnia nie pamiętam. Czarna dziura...... Do głowy wciąż przychodzą mi różne pytania. 
Od tego dnia nasze życie będzie wyglądało inaczej....
Wujostwo adoptowało nas. Dzieliłam mały ciasny pokój z siostrą, gdy syn wujostwa mieszkał w wielkim pokoju z własnym telewizorem. 
Przez pierwsze dwa tygodnie ciotka z wujem byli dla nas nawet mili. Nie robili nic z tego, że jesteśmy nieobecne w trakcie posiłku, że wstajemy późno. Miałyśmy nadzieję, że będzie tak zawsze....


~ ♥ ♥ ♥ ~
trzy tygodnie po pogrzebie

-Dominika, Tośka pomóżcie mi. - do naszej ciasnej klitki przyszedł Sylwek- syn wujostwa.
-W czym ci mamy pomóc ? - spytała łagodnie Dominika.
-Trzeba mi napisać pracę na polski.
-To sobie napisz !- odpowiedziałam podniesionym głosem.
-Ja mam inne zajęcia do roboty niż odrabianie lekcji. Mieszkacie u nas, więc macie mi pomagać. 
-Nic nie musimy !- rzekłam zdecydowanie.
-Macie mi pomóc !
-Nie ma mowy !- stawiałam na swoim. 
-Ej ! Uspokójcie się !- do dyskusji włączyła się Dominika- Może ty napiszesz, a my sprawdzimy ? 
-Nie, wy napiszcie. 
-To możesz sobie już iść- rzekłam ostatecznie - I tak nic nie napiszemy.
-To się jeszcze przekonamy !- wyszedł trzaskając drzwiami.
-Nie potrzebnie zrobiłaś tyle hałasu.- zwróciła się do mnie Dominika.
-Niech wie, że my stawiamy na swoim.
-Antonina ! Dominika ! Na dół - z dołu słychać było krzyki wuja - Ale to już !
Wstałyśmy z łóżka, na którym siedziałyśmy i skierowałyśmy się po schodach na dół.
-O co chodzi ? - spytała Dominika.
-O co chodzi ? Ty się jeszcze pytasz o co chodzi ? Czemu nie chcecie pomóc Sylwusiowi w pracy domowej?
-On nie chciał pomocy - powiedziałam, nieco głośniejszym tonem niż zamierzałam - On chciał abyśmy odwaliły za niego całą robotę !
-Nie takim tonem młoda panno - upomniał mnie wuj - Dominika, ty pomożesz cioci w kuchni, bo przed chwilą narzekała, że nie ma sił. A ty- zwrócił się do mnie - pomożesz Sylwusiowi w pracy domowej. Nawet jakbyś miała napisać ją za niego- powiedział ostro.
-Ale przecież.....- zaczęłam
-Nie ma żadnego ale.- zakończył naszą rozmowę i wyszedł.


~ ♥ ♥ ♥ ~
Wiedziałam, że ta uprzejmość ze strony wujostwa to jakaś ściema. Teraz wiem na pewno, że to wszystko wcześniej to była tylko gra. Tosia siedzi teraz i pisze jakieś głupie wypracowanie na polski dla Sylwka, a ja zmywam stertę naczyń. Chyba z całego tygodnia !
Nie wiesz o mnie i o siostrze wiele, więc pozwól, że przybliżę Tobie trochę naszą historię.
      Tosia to moja młodsza o trzy lata siostra. Przed śmiercią rodziców dziewczyna bardzo radosna, lubiąca przebywać w towarzystwie. Chodziła na tańce, jeździła na różne konkursy. Z większości   przywoziła do domu medale. Taka mała duma rodziny. Rodzice zawsze na nią wydawali więcej pieniędzy, a także czasu.
   Ja ? Szesnastolatka z aparatem w ręku. "Matka wszystkich dzieci"- takiego określenia użył kiedyś mój nauczyciel z matematyki, chcąc wyróżnić moje zachowanie w stosunku do innych. Kiedyś lubiłam podróżować, ale czy teraz pod  skrzydłem wujostwa będę mogła ? ....

-Dominika, ja nie chcę tu być.- do wspólnego pokoju weszła Tośka.- Czuję, że to będzie trwało wiecznie...


__________________________________________________
Tak więc mamy kolejny. Oceńcie go sami.
Informacja dla was: 
         Musiałam sobie założyć nowe konto na fb z fanPage, Kto chce to w zakładce " Lubie to! " jest już nowy, więc zapraszam do lajkowania :D 



Pozdrawiam serdecznie :*

Czytam = komentuję to motywuję :)

 

sobota, 14 września 2013

Rozdział 2.

"Prawdę, trzeba wyrazić prostymi słowami."

~ ♥ ♥ ♥ ~

-Dzień dobry, w czym mogę pomóc ? - Dominika zwróciła się do naszego gościa.
-Starszy aspirant Jacek Nowak - przedstawił się policjant - Czy tutaj mieszka Żaneta i Michał Jemiołowscy? 
Gdy policjant zapytał się o to czy tu mieszkają nasi rodzice, w żołądku coś mi się przekręciło. Wiele myśli napłynęło mi do głowy. Nogi zrobiły mi się z waty, a serce zaczęło szybciej bić...
-Tak, ale rodziców nie ma w domu.- powiedziała powoli siostra.
-A o co chodzi ? - wtrąciłam szybko.
-Mógłbym wejść ? 
-Tak, proszę. - Dominika zaprowadziła policjanta do salonu. -Czy mógłby pan powiedzieć nam o co chodzi?
-Niestety nie mam dla was dobrych wiadomości. - zaczął policjant, a ja poczułam jak robi mi się ciężko na sercu- Wasi rodzice mieli wypadek..... Przykro mi zginęli na miejscu. 
-Co ? To nie prawda ! - odpowiedziałam pośpiesznie - Ja zaraz zadzwonię do nich i przekona się pan, ze to nie prawda. Dominika, gdzie mój telefon ? - zwróciłam się do siostry, która wyglądała jakby była w jakimś transie. Patrzyła na jakiś daleki punkt przed sobą. Chwyciłam telefon leżący na stoliku i wykręciłam numer do mamy. Numer wyłączony. Taty tak samo. - Oni żyją, rozumie pan ? - zaniosłam się szlochem i wybiegłam z domu.
Zimne powietrze owiewało mi twarz. Usiadłam na huśtawce za domem. Poczułam jak strach i bezsilność napełnia moje ciało. "Oni żyją, na pewno żyją. " - próbowałam sama siebie przekonać. Łzy płynęły mi po policzku. Siedząc tak, nie interesował mnie nic.Pogoda, jakby wiedziała co się stało w moim życiu. Z promiennego  rannego nieba nie zostało już nic. Czułam jak po karku spływają mi krople deszczu. A wiatr przybrał na sile. 


~ ♥ ♥ ♥ ~

Usłyszałam jak Tośka trzaska drzwiami, to mnie wyrwało z transu.
-Jak to się stało ? - spytałam policjanta łamiącym się głosem.
-Z drugiej  strony jechała ciężarówka. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem i wjechał prosto na samochód pani rodziców. Na prawdę bardzo mi przykro.
-Czy... czy to pewne, że to byli oni ? - szukałam jakiejś wymówki, że to jednak nie oni.
-Niestety tak. Znaleźliśmy przy nich dokumenty.
-Pozwoli pan, że pójdę do siostry ? - spytałam, ocierając łzę spływającą mi po policzku.
-Oczywiście. Dzwoniliśmy do siostry waszej matki, powiedziała, że się wami zaopiekuję. 
-Co ? - ożyłam - Skąd pan miał do niej kontakt ?
-W dokumentach pani matki znaleźliśmy kartkę z informacją, że w razie wypadku poinformować panią Grażynę. 
-Dobrze. - odpowiedziałam bezsilnie - Mogę iść już do siostry ? 
-Tak oczywiście, przyjdę później. Czy poczekać na waszą ciotkę ?
-Nie, poradzimy sobie.
-W takim razie dowidzenia. 
-Do widzenia.-  odpowiedziałam, gdy już policjant zniknął mi z oczu. Posiedziałam jeszcze chwilę przy stole, niedowierzając co się wydarzyło.  Łzy płynęły mi strumieniem po policzku. Nie chciałam dopuścić tej informacji do siebie. Deszcz uderzający o szyby okna, przypomniał mi o tym, że Tośka pewnie, przeżywa gorzej niż ja. Ona jest jeszcze młoda. Za młoda na taką straszną tragedię... 
Poszłam do siostry, która siedziała skulona, cała przemoknięta na huśtawce. Spojrzała na mnie czerwonymi oczami. Zrobiło mi się jej strasznie żal. Nic nie powiedziałam, po prostu usiadłam obok niej i ją przytuliłam. Ta wtuliła się do mnie mocno i pochlipywała co chwilę. Głaskałam ją po plecach, kołysząc nas do przodu i do tyłu. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale próbowałam być silna. Dla niej, lecz to było takie trudne.
-Dominika, co teraz z nami będzie ? -spytała się łamiącym głosem. A ja po prostu nie wiedziałam co mam powiedzieć. 
-Ja nie chcę, aby nas rozdzielili. Ja nie chcę, ja nie chcę...- powtarzała,pochlipując po trochu. 
-Nie rozdzielą nas ! Słyszysz ? ! Nie rozdzielą, nie pozwolę im na to. - potrząsnęłam trochę nią. 

___________________________________________________________
Tak więc mamy drugi rozdział, czekam na wasze szczere opinie. 
Jak tam drugi tydzień w szkole ? Ja jestem już po dwóch kartkówkach z matematyki i jednej z niemieckiego. A na wtorek mam wiersz na pamięć ;/  Ale idzie przeżyć .....

 Byłam dzisiaj na grzybach. A oto jeden z grzybów jaki znalazłam w lesie :)

Ściskam ;*
 Do następnego  :)
 

sobota, 7 września 2013

Rozdział 1.

"[...] coś mija, żeby zrobić miejsce nowemu."
                                             Katarzyna Grochola 

~ ♥ ♥ ♥ ~
-Tośka, znów  zabrałaś mi moją bluzkę ! - do mojego pokoju wpadła starsza siostra.
-Co ? Którą ? ! - spytałam zdezorientowana
-Tą niebieską z rękawkami podwijanymi ! 
-Nic ci nie wzięłam ! Twoje ciuchy są za duże na mnie ! Zrozum to ! A poza tym, czy ty możesz pukać gdy wchodzisz do mojego pokoju ? - wyszłam z Dominiką z pomieszczenia i skierowałyśmy się do kuchni, gdzie mama szykowała nam śniadanie. 
-Mamo Tośka znów wzięła moją bluzkę ! - powiedziała oskarżycielsko Domi. 
-Ile razy mam powtarzać, że nic nie wzięłam ? ! 
-Dziewczynki spokój ! Bądźcie trochę ciszej wasz ojciec wrócił późno z zebrania powinien się wyspać.- mama próbowała nas udobruchać.
-Już nie śpię.- do kuchni wszedł zaspany tata.
-Tato przepraszamy, po prostu Tośka wzięła moją bluzkę i za bardzo się zdenerwowałam- powiedziała Dominika robiąc maślane oczy.
-Oj dziewczynki, dziewczynki. - zaczął ojciec- Powinnyście dzielić się ubraniami. Przecież jesteście siostrami.- próbował jakoś załagodzić sytuację.
-Najpierw ubraniami, później przyjaciółmi, chłopakiem a może mężem też będę musiała się dzielić ?!- powiedziała zdenerwowana siostra.
-Oj Dominika mogłabyś dać spokój. - powiedziała łagodnie mama- Jaką bluzkę szukasz ?
-Tę co kupiłam tydzień temu. Tą niebieską. 
-Ostatnio widziałam ją w pralni, chyba jest jeszcze nie oprana.
-I widzisz mówiłam,że jej nie mam- powiedziałam zadowolona z swojej racji.
-Dobra, przepraszam.-rzuciła wkurzona-  Zadowolona ?
-Nawet bardzo - uśmiechnęłam się szeroko.
-Kochanie, pojedziemy dziś na zakupy?- mama zwróciła się w stronę ojca- Muszę kilka rzeczy kupić na jutro.
-Jak trzeba to pojedziemy - powiedział ziewając przy tym- ale najpierw muszę wypić mocną kawę.
-Dobrze. A wy dziewczynki- matka zwróciła się w naszą stronę- zjedźcie śniadanie i trzeba dom posprzątać. Jutro przyjeżdża do nas nas ciocia Grażyna .
-O nie !- powiedziałyśmy razem. Nie lubimy jej ani jej męża a syna tym bardziej. Nigdy nie przypadli nam do gustu. Ciotka z wujem byli zawsze zapatrzeni w siebie i swojego syna. 
-Nie słyszę sprzeciwów- pogroziła mama- Raz na jakiś czas możecie być mili i udać, że ich lubicie.
-Ja mogę udawać, ale jutro a dzisiaj idę zaraz na tańce.- powiedziałam i wyjęłam sobie cytrynę do herbaty.
-Też mogę poudawać, ale to jutro. Sprzątanie załatwimy z Tosią na w spółkę. Nie musisz się martwić mamo. - powiedziała jakoś podejrzanie Dominika. 


-Antosia jedziesz z nami ?- właśnie wychodziłam z łazienki, gdy mama krzyknęła do mnie z salonu.
-Nie, dzięki umówiłam się z Emilką, że z nią pójdę.- powiedziałam schodząc na dół.
-To Emilka też może jechać z nami.
-Nie, dzięki.- odpowiedziałam stanowczo. 
-Nie to nie. Dominika my wychodzimy, wrócimy po południu - krzyknęła. Gdy tylko usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi poszłam do siostry.
-Dominika, nie widziałaś moich butów do tańca ?- spytałam
-Nie - odpowiedziała krótko - Pewnie są pod twoim łóżniek.
-Nie ma, patrzyłam.
-W szafie ?
-Też nie ma. Domi myśl szybciej, gdzie mogą być bo się spóźnię. 
-Poczekaj chwileczkę.- zwróciła się do mnie i poszła na górę. Przyszła po kilku minutach niosąc moje buty. - Masz. Nie becz już.
-Dzięki, gdzie były ?
-W salonie pod fotelem...
-Dzięki. Muszę już iść. Nie zapomnij posprzątać. - rzuciłam i skierowałam się do drzwi.
-Zostawię dla ciebie trochę.- usłyszałam gdy już wychodziłam.

Nie daleko od domu czekała już na mnie Emilka. Wysoka, szczupła rudowłosa dziewczyna. Poznałyśmy się w drugiej klasie podstawówki na zajęciach ruchowych. Emilka miała taką samą koszulkę co i ja. Od tamtej pory miałyśmy dużo podobnych rzeczy, oraz stałyśmy się nie rozłączne. 
-Już myślałam, że nie idziesz. - rzuciła mi na powitanie przyjaciółka.
-Ja bym nie szła ? Chyba śnisz kotku. 
-Racja. Mam ochotę iść na basen. Pójdziesz jutro ze mną ? 
-Z miłą chęcią, ale na pewno nie jutro. Jutro mam gości, więc muszę być w domu.
-Co ? Od kiedy ty jesteś w domu gdy są u was goście ? Czy ktoś ważny tym razem przychodzi ?
-Ciotka Grażyna z rodziną. - powiedziała spokojnie.
-Śmieszna jesteś- prychnęła- I to dla tego musisz zostać w domu ? Przecież obie się nie lubicie.
-No tak, ale wiesz.... Muszę pokazać rodzicom jakie mają grzeczne dziecko. 
-Grzeczne dziecko- powiedziała z przekąsem- Nie rozśmieszaj mnie. Mów lepiej co potrzebujesz.- jak ona dobrze mnie zna, nic się przed nią nie ukryje.
-Znalazłam warsztaty takie fajne, dwutygodniowe...
-Wiedziałam, po prostu wiedziałam.- przerwała mi 
-Brawo, to pośpieszmy się trochę bo się spóźnimy.

 
w tym samym czasie                                 ~ ♥ ♥ ♥ ~

Podśpiewywałam sobie piosenki lecące w radio, wycierając przy tym kurze. Dom prawie lśnił. Zostało jeszcze parę rzeczy do wykonania, ale to już zostawię dla Tosi. Kończyłam ścierać kurze, gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. 
-Tak ?- odebrałam telefon.
-Hej, co robisz ? - w słuchawce usłyszałam słodki głos mojej przyjaciółki - Kasi.
-Można powiedzieć, że sprzątam. A co tam ?
-Nie uwierzysz, z kim się przed chwilą widziałam. - powiedziała podekscytowana.
-No mów, bo umrę. - powiedziałam sarkastycznie.
-Z Karolem. I wiesz co ? I wiesz co ?
-Nie wiem, oświeć mnie.
-No i was tak jakby umówiłam.  On szukał fotografa i mu powiedziałam, że ty lubisz fotki strzelać. I że idzie ci to nawet dobrze. No więc jutro o drugiej w parku masz na niego czekać z aparatem. Nie musisz dziękować.- odebrało mi mowę. Największe "ciacho" w szkole ma się jutro ze mną spotkać.
-Halo, jesteś tam ?- z zamyślenia wyrwała mnie Kasia
-Tak, ale musisz go przeprosić ode mnie. Bo ja jutro nie mogę się z nim spotkać. Obiecałam mamie pomóc. 
-Oj tam Tośka pomoże. 
-Tośka może i pomoże, ale to ja będę musiała później słuchać jak wykorzystuję młodszą siostrę.
-Oj tam. Nie pierwszy i nie ostatni raz- próbowała mnie przekonać.
-Kasia, nie. Przeproś za mnie Karola i powiedz, że kiedy indziej. Muszę kończyć pa. 
-Dominika zastanów się jeszcze. Taka szansa nie może się więcej nie zdarzyć.
-Pa...
Rozłączyłam się i poszłam do siebie do pokoju.Wzięłam leżący na łóżku aparat i zaczęłam oglądać zdjęcia. Miałam ich mnóstwo ! Z wycieczek, ze spacerów, ze świąt, a nawet koleżanek Tośki się załapały.
Siedziałam może tak z pół godziny. Z zajęcia wyrwała mnie Antosia, która weszła do mojego pokoju.
-Zupę grzeję, chcesz ?
-Chyba tak. - odpowiedziałam i wyłączyłam aparat 
-To chodź na dół-powiedziała i zniknęła mi z oczu.
-Jak na tańcach ? - spytałam siadając przy stole.
-Dobrze. Doszli do nas Dawid i Kamil. A ja muszę być w parze z Dawidem, bo trenerka mi tak kazała. A on nic nie umie....-moja siostra nawijała jak najęta. Nie wiem po kim ona odziedziczyła to gadulstwo, ale ja byłam na pewno bardziej zamknięta. 
-I wiesz, wyszło, że Kamil będzie tańczył z Emilką. Słuchasz mnie ?- siostra spojrzała na mnie ostrym wzrokiem.
-Oczywiście, że tak. A ile lat mają ci chłopcy ?
-Przed momentem ci mówiłam- zdenerwowała się- tyle co ja czyli po czternaście.
-Aha, to dobrze.-przytaknęłam
-Dziękuję zjadłam- powiedziała
-Na zdrowie. O Tosia- usłyszałam dzwonek do drzwi- idź otwórz, to pewnie rodzice.
-Dobra.- powiedziała i ruszyła w stronę wyjścia.
-Dominika, chodź na chwilkę.- usłyszałam wołanie siostry.

________________________________________________________________
Witam :)
Jak pierwszy tydzień szkoły ? 
Ja już mam zapowiedzianą kartkówkę z niemieckiego, oraz pracę na 100 słów z angielskiego.

Pozdrawiam :)
Czekam na waszą opinię :*

Czytam = komentuję to motywuje :) 


Ps. Rozdziały będą się pojawiały w sobotę co Wy na to ? 

niedziela, 1 września 2013

Prolog

"Szczęśliwym nie jest ten, kto ma wszystko.
Szczęśliwym jest ten, kto potrafi docenić to co ma "

Na pozór mogłoby się wydawać, że miałyśmy wszystko czego przeciętny nastolatek mógłby chcieć.
Dom, rodzinę, pasję, przyjaciół, wspaniałe życie. Lecz nie umiałyśmy tego docenić.
         Mieszkałyśmy w niewielkiej miejscowości. W wielkim domu z balkonem- wychodzącym na panoramę miasteczka. Dom, który niektórzy mogliby nam pozazdrościć z ogródkiem i sadem. Własne jabłka, porzeczki, gruszki to tylko kilka owoców, które miałyśmy. Smakowały dobrze, nawet bardzo. Lecz nie umiałyśmy tego docenić.
        Przyjaciele ich też miałyśmy wspaniałych. Może czasem się kłóciliśmy, to jednak zawsze byliśmy razem, Czasami zastanawiałyśmy się czy nie są przy nas za względu na kasę naszych rodziców, ale zawsze gdy w nich zwątpiłyśmy udowadniali nam, że zależy im tylko na nas.
        Pasja, każda miała inną. Tośka taniec, ja zarazem wolałam fotografię. Każda z nas od najmłodszych lat starała się robić to co lubi. Rodzice wspomagali nas jak tylko mogli aby zaspokoić nasze potrzeby. Każda z nas lubiła także sport. Tenis, pływanie, koszykówka, piłka ręczna, siatkówka- tym sportom też poświęcałyśmy dużo czasu. Sport to nim zarazili nas rodzice, którzy kochali spędzać wolny czas na sali wyciskając siódme poty.
        Rodzina. Może na pierwszy rzut oka wydaje się że byliśmy szczęśliwi. Tata wielki biznesmen, często wyjeżdżał w sprawach biznesowych a z nami widział się w weekendy. Mama znana pani doktor, spędzająca w pracy większość czasu- mało kiedy brała wolne. Nie brakowało nam bliskości rodziców, bo swoją nieobecność przy nas nadrabiali prezentami. Byłyśmy nawet z tego zadowolone, że nie musimy się z niczego tłumaczyć. 
        Lecz nadszedł dzień, gdy zaczęło nam brakować rodziców. Gdy zaczęłyśmy doceniać to co miałyśmy. Teraz gdy już nie możemy cofnąć czasu......

_______________________________________________________
Witam na nowym blogu :) Mam nadzieje, że będziecie tu zaglądać.
Prolog może nudny, ale rozdziały na pewno będą ciekawsze :) 
Rozdziały będą pojawiały się co niedziela, jeżeli coś się zmieni to postaram się was poinformować :)

Zachęcam do komentowania :)

Całuski ;*
                Olka jakaś tam :)

Czytam = komentuję to motywuje :)