sobota, 26 października 2013

Rozdział 8.

"Otwórz się na świat...."

~ ♥ ♥ ♥ ~
 
 
wyjątkowo zaczynam od Dominiki 

-W czym mogę pomóc- spytałam.
Za drzwiami stał wysoki mężczyzna odwrócony plecami do drzwi. Gdy się odwrócił nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
-Oo.. - wyrwało mi się przypadkowo. Przede mną stał ten sam mężczyzna, który wpadł na mnie wczoraj w sklepie. - W czym mogę pomóc ?- powtórzyłam pytanie. 
-Jakie miłe spotkanie - powiedział radośnie.
-Pan mnie śledzi czy co ?
-Nie, akurat tu mieszkam, znaczy się na górze. - wskazał palcem na sufit - przyszedłem prosić o sąsiedzką przysługę.
-Więc słucham...
-Czy mogłaby mi pani pożyczyć szklankę cukru ? Zapomniałem kupić a nie wypiję kawy bez niego.
-Oczywiście, proszę wejść. - zaprosiłam gestem ręki do mieszkania i skierowałam się do kuchni. 
-Tylko jest taka sprawa, że szklankę zapomniałem ze sobą wziąć. 
Uśmiechnęłam się do siebie.
-Dzień dobry - powiedziała Tośka.
-Cześć - odpowiedział radośnie nasz gość.
Spojrzałam na Tośkę, ta siedziała nieco zawstydzona i obierała jabłka. Wyjęłam torebkę cukru i wręczyłam sąsiadowi. 
-Proszę, niech pan weźmie całą paczkę i tak nam nie potrzebny. 
-Mi potrzebne tylko dwie łyżeczki. Nie będę zabierał całego. Przyda się paniom może.
-Naprawdę może pan wziąć cały, my mamy jeszcze jeden. 
-To ok, dzięki oddam wieczorem. 
-Nie musi pan. - powiedziałam uśmiechając się delikatnie. 
-Proszę nie mówić do mnie na pan. Mam na imię Andrzej. - powiedział radośnie wyciągając rękę w moją stronę.
-Dominika, a ta tu - wskazałam na siostrę - to moja siostra Tośka.
-Miło mi was poznać. No to ja już pójdę. Dzięki za cukier.
-Nie ma za co. - opowiedziałam.
-Zapraszamy później na szarlotkę - powiedziała Tośka
-Dzięki może wpadnę. 
Zamknęłam drzwi za Andrzejem i wróciłam do kuchni gdzie Tośka kończyła już obieranie jabłek.
-To ten facet ze sklepu, czy mi się zdaje ?
-Ten sam- odpowiedziałam - mieszka na górze.
-To często będziemy się widywać jak tak. Chyba miły facet.
-Może, nie można oceniać ludzi po pięciu minutach znajomości.
-Wiem. Dobra gotowe. - odstawiła na bok miskę 
-Ok, to jak chcesz to możesz mi pomóc wykładać ciasto, a jak nie to możesz iść już do siebie.
-Pomogę, teraz najfajniejsza część roboty.
Przygotowałyśmy placek i wstawiłyśmy do piecyka. Tośka poszła do swojego pokoju a ja zostałam w kuchni pozmywać naczynia. Spojrzałam na lodówkę, gdzie wisiało zdjęcie nasze z rodzicami. 
 
Nasze ostatnie wakacje z rodzicami. Pojechaliśmy wtedy nad nasze Polskie morze. Spędziliśmy wspólnie wspaniałe dwa tygodnie. Zdjęcie było zrobione na Sopockim molo na tle morza. Fotografię zrobiła nam jakaś dziewczynka przechodząca przez molo. Dziewczynka zrobiła nam sesję zdjęciową. Na każdym zdjęciu ustawieni byliśmy inaczej, robiliśmy inne miny. Te które wisiało na lodówce było pierwszym zdjęciem z tej owej sesji. Tata stał pomiędzy mną a mamą, a Tosia siedziała na plecach ojca i wyglądała zza głowy. Wszyscy uśmiechnięci od ucha do ucha. Brakowało mi rodziców.....
 
 
~ ♥ ♥ ♥ ~
 
Po wstawieniu placka do piecyka Dominika zaczęła zmywać naczynia a ja poszłam do swojego pokoju. Wzięłam gazetę, którą kupiłyśmy wczoraj z siostrą i zaczęłam szukać ogłoszeń o pracę. Wiedziałam, że Dominika jeszcze niczego nie szukała, bo gazeta leżała w tym samym miejscu co ją wczoraj położyłam.
"Zatrudnię osobę z kwalifikacjami ..."
"Zatrudnię mężczyznę..."
"Zatrudnię na stanowisko kelnerki.."- przeczytałam to i stwierdziłam, że to nie jest praca dla Dominiki.
"Osoba, z kwalifikacjami, znająca dwa języki obce, mając dobry kontakt z ludźmi. Umiejąca się posługiwać aparatem fotograficznym...." - tak, to jest to czego szukałam. Zaznaczyłam na czerwono ogłoszenie i poszłam do kuchni. Dominika siedziała przy stole i wpatrywała się w zdjęcie na lodówce. 
-Coś się stało ?- spytałam niepewnie siostry.
-Nie, nic. przypomniały mi się ostatnie nasze wakacje z rodzicami.- powiedziała bez entuzjazmu w głosie.
-Dominisiu jakie ty znasz języki obce ?- spytałam się słodko.
-Yyy.. angielski, niemiecki, rosyjski i troszkę hiszpańskiego załapałam. A czemu pytasz ?
-A nic, tak się pytam. Zobacz- wskazałam jej ogłoszenie w gazecie - zadzwoń.
-Fotograf ? Sama nie wiem, dawno już nie robiłam zdjęć.
-Ale zadzwonić możesz tak ? Spróbuj chociaż...
-No mogę, ale później zadzwonię. - wyjęła placek z piekarnika i poszła do salonu. -Idę się umyć - powiedział, gdy zobaczyła, że się jej przyglądam. 
-To ja idę się przejść po okolicy.
-Weź klucze i telefon ze sobą. Nie znasz jeszcze miasta możesz się zgubić....
-Nic mi nie będzie paa.....
Wzięłam torebkę spakowałam do niej komórkę i klucze i wyszłam odetchnąć świeżym powietrzem..
_________________________________________________________
Hej :) Jak tam wam mija ten drugi miesiąc szkoły ? 
Nie zanudzam was tym opowiadaniem ? 
Proszę o komentarze z waszą opinią na temat tego opowiadania.
Całuski ;*

piątek, 18 października 2013

Rozdział 7.

"Czasem nie chodzi jednak o to ,
 żeby wygrać, lecz o to, żeby się nie poddać."
                                                     

~ ♥ ♥ ♥ ~
 
 
Pierwszą noc w naszym nowym mieszkaniu spałam z Dominiką w salonie. Muszę przyznać, że nawet wygodnie się spało. Na prawdę spokojna okolica, nie słychać było żadnych  hałasów. 
Rano obudził mnie zapach jajek smażonych na patelni unoszący, się po całym mieszkaniu. Wstałam i powędrowałam do kuchni, gdzie paradowała wesoła Dominika.
- Co na śniadanie ?- spytałam, przecierając zaspane oczy. 
-Jajecznica, jeśli chcesz . A jak nie to rób sobie coś innego. 
-I herbatka ?
-I herbatka- odpowiedziała radośnie - zjedz to pójdziemy zanieść papiery do szkoły. A później placek upieczemy co ty na to ?
-No dobra, ja jeszcze muszę się rozpakować. 
-Ja też, to może jak wrócimy to się rozpakujemy.
-Dobra- wzięłam talerz z jedzeniem od siostry- jak myślisz mieszkają tu jacyś przystojni ?
-Może... Ale ty masz się zająć jak na razie nauką a nie chłopakami zrozumiano ? 
-Oj dobra, dobra.
-Jedz- pośpieszyła mnie- bo ci wystygnie.
-Jem. 
-Ja idę się ubrać . A ty masz zjeść 
-Tak jest- powiedziałam. 
Gdy tylko Dominika zniknęła za drzwiami łazienki ja poszłam do salonu po swój telefon. Nie zaglądałam do niego, chyba od ucieczki. Parę nieodebranych wiadomości od ciotki Grażyny i wujka Ludwika. Kilka SMS-ów  od Emilki z zapytaniem czy możemy się spotkać. Nie odpisałam, nie oddzwoniła. Usunęłam wszystko i rzuciłam telefon na łóżko. 
 
-To co idziemy ? - spytała Domi, kończąc malować oko. 
-Możemy iść- odpowiedziałam mało entuzjastycznie i wyszłam na klatkę. 
 
 
~ ♥ ♥ ♥ ~
 
Po niecałej godzinie byłyśmy z powrotem w domu. Okazało się, że liceum do którego będzie chodziła Tosia jest nie daleko naszego domu, więc będzie mogła chodzić sobie spacerkiem .
Po powrocie do domu zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy z plecaka, w którym miałam różne rzeczy. Zdjęcia z rodzicami, jakieś małe pamiątki z czasów dzieciństwa, które spakowałam w pośpiechu  do plecaka i kilka innych rzeczy. Rozpakowałam jeszcze torbę z ubraniami i poszłam do Tosi zobaczyć jak jej idzie.
-Pomóc ci w czymś ? - spytałam zaglądając delikatnie przez drzwi.
-Nie- odpowiedziała, weszłam do pokoju.- chyba mi dobrze idzie. 
Ubrania po rozkładane po całym pokoju, szafki chyba inaczej poustawiane niż przedtem, a na środku siedziała po turecku Tosia. 
-Poprzestawiałaś szafki - zapytała niepewnie. 
-Trochę.....- siostra posmutniała. 
-Co jest ?
-Ciotka do mnie dzwoniła.
-Co jej powiedziałaś ? - spytałam nieco zdenerwowana.
-Nic, nie odebrałam.
-Może to i dobrze. To co idziemy piec placek ?
-Tak! - wstała ożywiona- jakie ?
-A na jakie masz ochotę?
-Zjadłabym szarlotkę.
-No to idziemy piec szarlotkę
Poszłyśmy do kuchni, wyjęłyśmy wszystkie składniki. Tosia zajęła się obieraniem jabłek, a ja zabrałam się do wyrabiania ciasta.
-Co mam powiedzieć Emilce ?- nagle zapytała .
-Ale o co teraz pytasz ?- nie byłam pewna o co chodzi siostrze.
-No moje zniknięcie. Jak mam jej wytłumaczyć ?
-Najlepiej prawdę - powiedziałam.
-Ja powiem prawdę, a ona poleci do ciotki, gdzie jestem. Nie dzięki, Emilka ma za długi język.
-To powiedz, że musiałaś wyjechać i tyle, nie mów gdzie. Zrób z tego przygodę życia - wymyśliłam- powiedz, że to może być niebezpieczne dla jej zdrowia. Czy coś w tym rodzaju. 
-Aleś wymyśliła. To pójdzie do ciotki, że coś nam zagraża.
-A ciotka na pewno się przejmie - roześmiałam się. 
-Fakt. Ej uważaj- upomniała mnie- rozsypujesz dookoła. Mam nawet na spodniach.
-A może chcesz na bluzce ? - wzięłam odrobinę mąki w rękę i dmuchnęłam jej na bluzkę.
-O ty ! Poczekaj, kiedyś się zemszczę ! Będzie to słodka zemsta.
-Już się boję. - udałam wystraszoną . nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. 
-Pójdę otworzyć a ty obieraj- powiedziałam i poszłam otworzyć.
Otworzyłam niepewnie drzwi.
-W czym mogę pomóc ? - spytałam...
 
______________________________________________________
Hejo !! Przepraszam was  za to coś na górze, wiem masakryczne !! 
Rozdział dodaję dzisiaj bo jutro nie będzie mnie w domu prawie cały dzień... 
 
 
Pozdrawiam ;*
 
Zachęcam do komentowania ;)

sobota, 12 października 2013

Rozdział 6.

"Kiedy myślę i nic nie wymyślę, to sobie myślę, po co ja tyle myślałem,
 żeby nic nie wymyślić.  Przecież mogłem nic nie myśleć i tyle samo bym wymyślił. "
                                                                                   ks. Jan Twardowski

~ ♥ ♥ ♥ ~
-Tak jak mówiłam, mieszkanie nie jest duże- po mieszkaniu oprowadzała nas pani z hotelowej recepcji.- ale ma za to wiele plusów. Jest tu bardzo spokojnie, nigdy nie miałam problemów z sąsiadami. Po za tym nie daleko jest hala, kino i do większych sklepów też jest w miarę blisko.
-Jak dla nas jest świetne. Jeszcze czynsz .. ile by wynosił ?
-Myślę, że się jakoś dogadamy.
-To co Tosia ? Bierzemy ?
-Mam pytanie- zaczęłam- Dlaczego pani chce się stąd wyprowadzić? 
-Tośka ! - Dominika spojrzała na mnie ostrym wzrokiem.
-Spokojnie, to żadna tajemnica.  Po prostu nie tak dawno wzięłam ślub i przeprowadziłam się do mieszkania męża.
-Nie mam więcej pytań. - powiedziałam radośnie.- Jak dla mnie znakomite 
-No to bierzemy- Dominika uśmiechnęła się - może pójdziemy do kuchni i ustalimy szczegóły. Dobrze ?
-Dobrze. - panie skierowały się do kuchni, a ja rozglądałam się po mieszkaniu. 
    
    Mieszkanie nie było za duże, ale dobrze zagospodarowane. Kuchnia, łazienka, niewielki salon oraz dwa niewielkie  pokoje. Jeden z pokoi był w odcieni zieleni. Łóżko i szafki były w kolorze jasnym, pasujące do wyglądu pokoju. W oknie stały dwa sztuczne kwiatki. Drugi z pokoi był w beżowym kolorze, szafki o ciemnej odcieni bardzo dobrze współgrały z całością. Przy oknie stało łóżko oraz stolik. Salon z balkonem, gdzie widać było park. Jedna ściana była koloru czarnego, na której stała sofa w kolorze bieli. Reszta ścian była pomalowana na kolor biały. Obok sofy stał okrągły stolik oraz fotel bujany. Na jednej ze ścian były dwie półki. Kuchnia nie za wielka, ale dobrze urządzona. Piecyk, kuchenka, mikrofalówka znajdowało się w niej wszystko co jest potrzebne w kuchni. Wszystko utrzymane w podobnym kolorze co jeden z pokoi. 
-Do widzenia- usłyszałam jak powiedziała do mnie kobieta.
-Do widzenia. - odpowiedziałam 
-Życzę miłego pobytu w naszym mieście. 

~ ♥ ♥ ♥ ~
Gdy się rozejrzałyśmy trochę po mieszkaniu poszłyśmy z Tośką po rzeczy do hotelu. Wychodząc z mieszkania uśmiechnęłam się sama do siebie i spojrzałam jeszcze przez ramię. "Od teraz może być tylko lepiej" - pomyślałam i ruszyłam wraz z siostro po ciuchy. 
-Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje - powiedziała Tosia. - Jestem ciekawa czy ciotka zauważyła naszą nieobecność. 
-Nie zastanawiaj się nad tym zbyt długo. Od teraz zaczynamy inne życie... 
-Ej a co z twoją pracą ?
-Zostałam zwolniona.... nie chcę o tym mówić. Tu znajdę sobie coś ciekawego zobaczysz.
Zabrałyśmy nasze torby i ruszyłyśmy w stronę naszego mieszkania, wstępując jeszcze do sklepu po jedzenie.
-Tosia jeszcze cukier. Weź dwa to może ciasto upieczemy. -  jeździłam wózkiem po sklepie a Tosia pakowała produkty. - I mąkę. 
-A jakieś owoce ? - spytała wkładając mąkę do wózka.
- Też możemy wziąć. Idź weź a ja poczekam tu na ciebie. 
-Dobra. - powiedziała i ruszyła w stronę owoców. Ja ustałam z boku kończących się półek ze słodyczami. Czekałam na Tosię, patrząc czego jeszcze nam może brakować. Nagle poczułam, że ktoś gwałtownie popchnął mnie do przodu. 
-O matko ! Przepraszam panią bardzo. - za mną stał wysoki mężczyzna z delikatnym zarostem.- Na prawdę nie wiem, jak to się stało. Zamyśliłem się no i....
-Spokojnie- przerwałam - nic mi się nie stało.
-Na prawdę bardzo przepraszam. 
-Ok, nic mi nie jest . Przeprosił pan, jesteśmy kwita. 
-Uff.. na prawdę bardzo przepraszam. - uśmiechnął się łagodnie i odszedł. 
Muszę przyznać ma bardzo ładny uśmiech. 
-Kto to był - spytała się Tośka.
-Człowiek, nie widać ?
-Aleś ty zabawna.
-Oj wpadł na mnie przez przypadek i tyle. 
Tośka uśmiechnęła się tylko i ruszyła przed siebie. 
Z dwiema pełnymi torbami zakupów udałyśmy się do mieszkania. Postawiłyśmy wszytko na blacie kuchennym i opadłyśmy bezsilnie na krzesłach. 
-Myślę, że tu będzie ciekawie - powiedziała Tosia......
_____________________________________________________
Hejka ! ;* Co tam u was ? Jak minął wam tydzień ? 
Muszę przyznać, że mi bardzo szybko. W środę wyjechałam na wycieczkę do Częstochowy i wróciłam w czwartek w nocy. Byłam na zjeździe szkół im. Jana Pawła II. Na prawdę było super !! :D
A dzisiaj byłam wraz z chórem szkolnym byłam na konkursie pieśni Maryjnej no i się pochwalę :P zajęliśmy 1 miejsce :) :) :) 

Mam pytanie !! Nie nudzi się wam to opowiadanie ?? !  
Czytam = komentuje to motywuje :)
 

sobota, 5 października 2013

Rozdział 5.

"Trzeba coś nowego dokonać, 
        by coś nowego zobaczyć "
                                            Aforyzmy Lichtenberg


~ ♥ ♥ ♥ ~
Po pięciu godzinach jazdy autobus zatrzymał się wreszcie na jakimś dworcu.
-Dominika gdzie my jesteśmy? - spytałam się.
-Nie wiem.- Odparła Domi - Przepraszam- zwróciła się do kierowcy- Gdzie my właściwie jesteśmy ?
-Hmm... Gdy tylko panienki wsiadały di autobusu wiedziałem, że nie wiecie gdzie jedziecie. - powiedział miły staruszek- W Gdańsku miłe panienki, w Gdańsku.
-Dziękuję - powiedziała i ruszyła przed siebie.
-Domi co teraz ? Gdzie będziemy spać ?
-Jak na razie musimy znaleźć jakiś hotel.... a później się zobaczy.
-Wiesz co - zwróciłam się do siostry - my to jednak jesteśmy nienormalne.
-Tak troszkę - uśmiechnęła się. - O tam jest jakiś hotel . 
Już po paru minutach stałyśmy w recepcji. Dostałyśmy kluczyk do pokoju nr 8i ruszyłyśmy na piętro gdzie znajdywał się owy pokój. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. 


~ ♥ ♥ ♥ ~
Gdy tylko Tośka usnęła poszłam  z powrotem  do recepcji.
-Przepraszam,- zwróciłam się do młodej kobiety stojącej przy komputerze - Mam pytanie. Czy nie wie pani może, czy w pobliżu nie ma jakiegoś mieszkania do wynajęcia ? 
Kobieta obejrzała mnie od stóp do głowy i delikatnie się uśmiechnęła. 
- Tak się składa, że mam w pobliżu mieszkanie na sprzedaż, ale mogę wynająć. A byłaby pani zainteresowana ? 
-Tak. 
-To może jutro po południu przyjść i obejrzeć. Uprzedzam mieszkanie nie jest za duże.  Kuchnia, salon, łazienka i dwa niewielkie pokoje. 
-Jak dla mnie i dla siostry to wystarczające. - uśmiechnęłam się mile do mojej rozmówczyni.
-No to dobrze, czyli jesteśmy umówione na popołudnie ?
-Tak. To dobranoc, miłej pracy.
-Nie dziękuję, dobranoc. 
Jak wróciłam do pokoju Tosia, przewracała się na łóżku i mamrotała coś przez sen. 
-Jestem zmęczona... daj mi.... chwilę...
Usiadłam obok niej na łóżku i zaczęłam gładzić jej włosy ręką, tak jak robiła to mama za dawnych lat gdy śniły nam się koszmary. Posiedziałam tak chwilę przy siostrze.


~ ♥ ♥ ♥ ~
Obudził mnie jakiś huk. Podniosłam głowę z poduszki i rozejrzałam się po pokoju. nigdzie nie było Dominiki. Spojrzałam na zegarek, tarcza wskazywała 9 : 48. Zwlekłam się łóżka i poszłam do łazienki się przebrać i trochę ogarnąć. Gdy wyszłam Dominika zaścielała moje łóżko. 
-Gdzie byłaś jeśli mogłabym spytać ?
-Na śniadaniu, jeżeli się pośpieszysz to może coś jeszcze będzie. 
-No dobra to idę. Nie idź nigdzie beze mnie. 
-Dobra. Tosia... po południu idziemy obejrzeć mieszkanie do wynajęcia. 
-Gdzie znalazłaś mieszkanie, jak jesteśmy to od niespełna dziewięciu godzin ? - uniosłam do góry brwi ze zdziwienia.
-Oj, nie trzeba było tyle spać, to byś wiedziała. A teraz idź już na śniadanie.
-Tak jest ! - zasalutowałam i poszłam do jadalni. 
W pomieszczeniu unosiła się woń mocnej czarnej kawy. Prawie wszystkie stoliki były wolne, tylko pod oknem siedziało dwóch mężczyzn koło trzydziestki. Nie zwracając na nich uwagi wzięłam miseczkę i nałożyłam sobie płatków oraz nalałam herbaty. Usiadłam przy najbliższym stoliku. 
Kończyłam właśnie picie herbaty gdy podszedł do mnie jeden z mężczyzn spod okna.
-Mogę w czymś pomóc ?- spytałam grzecznie. 
-Mogłaby pani oprowadzić mnie po Gdańsku ? Dopiero co przyjechałem i chciałbym poznać trochę okolice. 
- Przykro mi nie pomogę panu. Bo nie znam za dobrze tego miasta. 
-Oo to może razem je poznamy ? Będzie nam raźniej.
-Nie. Muszę już iść, śpieszę się. - mężczyzna złapał mnie za ramię 
-Mi  się nie odmawia. - powiedział, a ja poczułam lęk.
-Proszę mnie zostawić bo zacznę krzyczeć !
-Oj spokojnie maleńka
-Coś nie tak ? - z zaplecza kuchni wyszedł jakiś mężczyzna - pomóc w czymś panu ?
-Ten pan nie chce się ode mnie odczepić - powiedziałam
-Proszę zostawić tą panią i odejść. Bo inaczej będzie pan musiał opuścić mój hotel.
-Chyba śnisz. - rzucił mężczyzna i wybiegł z jadalni. - jeszcze się zobaczymy - usłyszałam jeszcze.
-Przepraszam bardzo za niego, mamy z nim problemów trochę odkąd pojawił się u nas. 
-Nic, nie szkodzi. Dziękuję za pomoc.
-Nie ma za co i przepraszam raz jeszcze. - mężczyzna wrócił na zaplecze kuchni a ja poszłam do pokoju.

~ ♥ ♥ ♥ ~
-Tak jest !- zasalutowała i wyszła. 
Jeszcze przez chwilę patrzyłam na drzwi, w których zniknęła moja siostra i opadłam na łóżko. Poczułam jak zmęczenie bierze górę, moje powieki zaczęły robić się coraz cięższe. Postanowiłam, że na kilka minut mogę zasnąć. Jednak mój "krótki" sen stał się jeszcze krótszy. Zadzwoniła moja komórka na wyświetlaczu ciocia Grażyna. Odrzuciłam. Kolejny raz dzwoniła, a ja kolejny raz odrzuciłam. Powtarzałam tę czynność kilka razy, już myślałam, że dała sobie spokój, ale zadzwoniła na telefon Tośki. Odebrałam.
-Tak ?
-Antonina - wybuchnęła od razu ciotka - gdzie wy u licha jesteście ? 
-Nie ważne - odpowiedziałam - Ja się zajmę Tosią. Do was już nie wrócimy.
-Dominika. Masz natychmiast mi powiedzieć gdzie jesteście. Co to ma być za szczeniackie zachowanie. Martwimy się z wujem o was. 
-Daruj sobie. Nic, nam nie jest, jesteśmy zdrowe i bla bla bla. Musze kończyć. 
-Jeszcze zobaczysz, przyjdziecie z podkulonym ogonem, błagając abyśmy was przyjęli. To....
-Zobaczymy. Jak na razie nic nie chcemy od was. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Czułam jak gniew we mnie rośnie. Miałam ochotę coś rozwalić. Wzięłam poduszkę do ręki, przyłożyłam ją do ust i krzyknęłam ile tylko miałam sił w płucach.
-A tobie co ? - spytała Tosia, która weszła własnie do pokoju.
-Miałam ochotę krzyknąć.- odpowiedziałam spokojnie.
-Spoko. O nic więcej nie pytam. Źle wyglądasz, prześpij się, dobrze ci to zrobi. 
-Masz rację, jak coś to mnie budź.
...
_______________________________________________
Hejo :D 
Nie rozpisuję się bo nie mam za bardzo czasu. Za wszelkie błędy przepraszam, poprawię gdy tylko znajdę chwilę :)
 Ściskam ;*
Czytam = komentuje to motywuje :)