sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 17.

"Gdy jesteśmy w coś zaangażowani, zawsze wydaje nam się to 
o wiele większe i ważniejsze, niż jest w rzeczywistości"
                                                                         Kate le Vann " W pogoni za marzeniami"

~ ♥ ♥ ♥ ~
 
Gdy przebudziłam się rano, Dominika krzątała się po kuchni. Nie chciałam jej powiedzieć co wydarzyło się wczoraj w szkole. Usiadłam jak nigdy niby nic na krzesełku, nasypałam sobie płatków do miseczki i zaczęłam jeść. Dominika zrobiła mi herbatę i bez słowa postawiła ją przede mną. Usiadła na przeciwko mnie i obserwowała każdy mój ruch.
-Brudna jestem ? 
-Nie. - odpowiedziała krótko
-To czemu mi się tak przyglądasz ?
- Bo chcę się napatrzeć na moją siostrę a nie mogę ? - powiedziała lekko się uśmiechając
-Aha, spoko. A czemu chcesz się na mnie napatrzeć ? Wyjeżdżasz ? Wyprowadzasz się czy coś innego ?
-Nic z tych rzeczy, po prostu ostatnio nie miałam dla ciebie za dużo czasu.
-O mnie się nie martw, o mnie się nie martw ja sobie radę dam... - zanuciłam teks jednej z piosenek, której słuchali kiedyś moi rodzice.
-Jak w szkole ? 
-A dobrze, - skłamałam, nie często robiłam to w stosunku do siostry, lecz teraz pomyślałam, że będzie lepiej gdy skłamię - wszyscy są bardzo mili i uczyni. A jak w pracy ? Jak ci poszła wczoraj ta sesja ?
-Ludzie fajni, praca fajna, wszystko fajne, co tu dużo mówić... A jak oceny ? Nałapałaś już kilka jedynek ?
-Yyy... nie, jeszcze nie. Dobra ja się będę zbierała już do szkoły. 
Wstałam, wstawiłam miseczkę do zlewu i miałam zamiar skierować się do łazienki.
-Tosiu, usiądź jeszcze na chwilę. - powiedziała łagodnie
-Coś się stało ?
-Dzwonili do mnie ze szkoły...- urwała - mam pojawić się dzisiaj u dyrektora, więc może powiesz mi, czego mam się spodziewać ?
-Yyy.. nie wiem, ja na prawdę nie wiem po co dzwonili....
-Tośka, jak coś przeskrobałaś, to mi się przyznaj teraz, abym nie musiała świecić oczyma u dyrektora. 
Nabrałam powietrza w płuca, i powoli wypuściłam
- To było tak... - zaczęłam. 
Opowiedziałam siostrze, o całym wczorajszym zajściu, o jedynce z matmy, o zachowaniu fizyczki, o wizycie u dyrektora, o słowach, które fizyczka powiedziała. Starałam się mówić spokojnie i opanowanie, lecz gdy tylko zaczęłam jej mówić, że fizyczka powiedziała, że rodzice powinni mnie lepiej wychować, po prostu nie mogłam opanować emocji. 
-Już dobrze, pójdę do szkoły i wyjaśnimy całą sytuację, a teraz zmykaj się myć - powiedziała.
 
-To ja wychodzę  .- powiedziałam, gdy wykonałam już wszystkie poranne czynności 
-Ok, ja idę do szkoły na dziesiątą
-Dominika , - zaczęłam- przepraszam, że cię oszukałam. Ja naprawdę nie chciałam, tak wyszło. 
Dominika podeszła do mnie i mocno przytuliła. Po chwili odsunęła mnie na długość swoich rąk
-Mów mi zawsze prawdę, nawet tę najgorszą. 
-Dobra. Dzięki. Lecę bo się spóźnię.
 
Wyszłam z mieszkania. Na dworze było ciepło, jak na to, że był środek listopada. Słońce świeciło wysoko na niebie, ptaki latały gdzie nigdzie,  z daleka słychać było szum morza. Delektowałam się pogodą. 
Gdy skręcałam już w uliczkę, w której jest moja szkoła zobaczyłam w oddali znajomą twarz. Mężczyzna stał na przystanku autobusowym i za pewne czekał na autobus. Nie przejęłam się tym, że on tam jest, szłam sobie spokojnie do szkoły. Wchodziłam właśnie na podwórko liceum, gdy poczułam, że ktoś mnie chwyta za nadgarstek
-Znowu się spotykamy - powiedział 
-Czego pan chce ?! - spytałam nieco zdenerwowana 
-Tego, co ostatnio, nie mów, że mnie nie pamiętasz. 
-Pamiętam, i pamiętam co pan chciał i moja odpowiedź nadal brzmi nie. Nie oprowadzę pana po Gdańsku, proszę samemu sobie poszukać atrakcji tego miasta. Przepraszam, spieszę się.
-Jeszcze się zobaczymy. 
-Wątpię ! - powiedziałam i wyrwałam mu rękę z uścisku. Poszłam w pośpiechu do szkoły. 
 
 
~ ♥ ♥ ♥ ~
 
Wiem, już na czym stoję. Wiem, czego mam się spodziewać u dyrektora. Wiem, że Tośka miała rację walcząc o swoje. Wiem już tak dużo, ale czego mogę się spodziewać u dyrektora ?
Za pięć dziesiąta stawiłam się w gabinecie dyrektora szkoły, do której chodziła Tośka. Dyrektor opowiedział mi historię, którą moja młodsza siostra opowiedział mu wczoraj w jego gabinecie. Następnie dyrektor zaprosił do gabinetu nauczycielkę Tośki od fizyki, ta opowiedziała mi nieco inną historię, którą usłyszałam rano od siostry. Historia nauczycielki mówiła, że Tośka była wobec niej bezczelna, obraziła ją i wyśmiała przy obecności klasy. Chce aby Tośka przeprosiła ją przy całej klasie. Rozumiałam ją w po części, przeprosiny może jej się i należały, ale za co ? Za to, że Tośka starała się o swoje ? Nie sądzę. Powiedziałam, że chciałabym jeszcze wysłuchać siostry, bo wiem, że nie zachowałaby się źle w stosunku do nauczyciela. Dyrektor wezwał młodą do siebie. Ta opowiedziała raz jeszcze tę samą historię, którą słyszałam dziś rano z ust siostry a także w gabinecie dyrektora. 
-Tobie Tosiu daję upomnienie - powiedział wreszcie dyrektor - jeżeli taka sytuacja zdarzy się jeszcze raz, to będziemy inaczej rozmawiać. A pani - skierował się do fizyczki - przypominam, że nie może pani pytać z tematów, których nie przerobiła jeszcze na lekcji, proszę panią również o skreślenie tej jedynki za odpowiedź u Tosi. 
Nauczycielka zmierzyła wzrokiem dyrektora, wiedziała, że nie ma za wiele do gadania. Skinęła tylko głową i wyszła bez słowa. 
-No Tosiu, myślę, że powinnaś przeprosić panią Dorotę, przy klasie, żebyś miała spokój.
-Dobrze panie dyrektorze, - powiedziała - dziękuję, ze się pan za mnie wstawił.
-Dziękuję, ze pani przyszła - skierował się do mnie starszy mężczyzna - Tosiu, widziałem, że ktoś cię rano zaczepiał, przed szkołą znasz tego mężczyznę ?
Tośka zrobiła się biała jak ściana, przez chwilę nic nie powiedziała.
-To jakiś przechodni, pytał się o drogę.
-A to dobrze, bo jakoś dziwnie wyglądał - powiedział dyrektor. - Uważaj na niego.
-Dobrze, będę uważała, ja będę szła na lekcję. - powiedziała i wyszła
-To ja też będę już szła, nie chcę się spóźnić do pracy. Do widzenia. 
-Dziękuję za wizytę, do widzenia. 
____________________________________________________________
Jak po świętach ? Byliście grzeczni ? Był u was Mikołaj ? :D :D :D :D 
Akcja zaczyna się rozkręcać, jak myślicie co jeszcze się tu wydarzy ?? :)
 
 
Pozdrawiam :* 

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 16.

"Nie rzucaj mi kłód pod nogi, bo nigdy nie wiesz czy nie przewrócę się
 o jedną z nich biegnąc, by ratować Twoje życie"

~ ♥ ♥ ♥ ~
Gdy weszłam do szkoły, skierowałam się szybko do szatni, przebrałam buty i kurtkę. Następnie udałam się pod salę numer dwa, gdzie miałam mieć pierwszą lekcję. Weszłam do sali, usiadłam w swojej  ławce, po chwili przyszła reszta klasy, zajęli swoje miejsca zadzwonił dzwonek. Po dłuższej chwili przyszła pani Jagoda, z którą mieliśmy matematykę. Nauczyciel z niej jest dobry, wyjaśnia wszystko, że można zrozumieć, lecz wadą w niej jest to, że pyta prawie na każdej lekcji i tylko jedną osobę. Nigdy nie wiesz na kogo wypadnie. 
-Dzisiaj do odpowiedzi poproszę numer.... - otworzyła dziennik
"Tylko nie osiem, tylko nie osiem" - pomyślałam. 
-Numer osiemnaście.- kamień spadł mi z serca.
-Nie ma dzisiaj jej w szkole - ktoś powiedział z tyłu klasy 
-To w takim razie poproszę numer, numer... osiem. Proszę Tosiu do odpowiedzi. 
"No to ładnie" - pomyślałam. Nie było mnie ostatnio na lekcji, nie wiem co oni robili.
- Nie było mnie na ostatniej lekcji i nie zdążyłam notatki przepisać. 
-Nic nie szkodzi to zapytam cię o coś z lekcji, na których byłaś. 
Nauczycielka zadała mi trzy zadanie, z których umiałam zrobić tylko jedno. Nie powtarzałam sobie tematu, byłam za bardzo przejęta pogrzebem mamy Emilki, by uczyć się matmy. Dostałam dwa z plusem, z czego byłam bardzo zadowolona. Reszta lekcji minęła bez żadnych niespodzianek, lecz nauczycielka ciągle patrzyła się na mnie jakoś tak dziwnie, jakbym coś jej zrobiła. Gdy zadzwonił dzwonek wyszłam z klasy i poszłam do łazienki. Weszłam do jednej z kabin, w pomieszczeniu unosił się zapach papierosów, co mnie lekko zdziwiło.
Kolejną lekcję miałam w sali piętro wyżej. Poszłam do sali, porozmawiałam kilka minut z dziewczynami z klasy i zaczęła się lekcja. Fizyka, jak ja nie lubię tego przedmiotu, lecę na samych trójach, tylko gdy mam pracę domową to mi Dominika pomaga, to wtedy piątki dostaję. Nauczycielka przyszła kilka minut po dzwonku, wkurzona jak osa. Otworzyła dziennik, sprawdziła listę i jak nigdy powiedziała :
-Zapraszam do odpowiedzi numer osiem. - byłam w szoku. Nigdy ona nie pytała, nawet, gdy ją ktoś zdenerwował to nie pytała, musiało się coś poważnego stać. Wstałam nie pewnie, nauczycielka zmierzyła mnie wzrokiem i zadała pytanie. Zdziwiło mnie pytanie, ponieważ nie było ono związane z poprzednią lekcją, tylko z wiedzą z gimnazjum. Na szczęście znałam odpowiedź na nie i odpowiedziałam. Nauczycielka przegryzła wargę i zadała kolejne pytanie- również związane z wiedzą z gimnazjum. Odpowiedziałam, chyba dobrze. Kolejne pytanie tym razem już liceum, niestety nie znałam odpowiedzi na nie. Kolejne i kolejne i jeszcze jedno i następne, na żadne z nich odpowiedzi nie znałam. 
-Nie uczysz się, masz wiedzę z gimnazjum siadaj jedynka.
-Ale przecież odpowiedziałam na dwa pytania z sześciu to chociaż dwóję powinnam dostać. 
-Jeszcze jedna jedynka, siadasz czy podbijasz do trzech ?
Nie odpowiedziałam nic więcej, usiadłam w milczeniu na krzesełku. Czułam jak policzki robią mi się ciepłe. Wzięłam podręcznik do ręki i zaczęłam przeglądać książkę. 
-Proszę pani, tematy, z których pani mnie pytała nie przerobiliśmy jeszcze. 
-Coś takiego, jakby ci zależało na ocenach to byś przeglądała książki częściej. 
-Słucham ? Czy mi nie zależy na ocenach ? Czy chociaż raz dałam pani do tego powód ?
-Wyjdź. Jak ochłoniesz to wróć. 
-To chyba pani powinna ochłonąć i wrócić aż ochłonie. 
-Do dyrektora !
Spojrzałam na nią i nic nie powiedziałam. Wzięłam plecak, spakowałam książki i wyszłam. 
Skierowałam się do pokoju dyrektora, lecz nie po to aby powiedzieć, że pani z fizyki mnie wywaliła, tylko powiedzieć aby przekazać, że dostałam bezpodstawnie dwie jedynki. 
Weszłam do gabinetu, usiadłam na przeciwko dyrektora i opowiedziałam wszystko co miałam do powiedzenia, gdy skończyłam do gabinetu wpadła jak oparzona Fizyczka wykrzykując, że jestem bezczelna, nie wychowana, że rodzice powinni mnie nauczyć co to znaczy szacunek. Gdy to usłyszałam oczy zrobiły mi się jak pięć złoty, wstałam z krzesła i wybiegłam z gabinetu. Zabrałam z szatni kurtkę i pobiegłam do domu. 

~ ♥ ♥ ♥ ~
-Dziękuję za miło spędzony dzień - powiedziałam, gdy byliśmy już pod moimi drzwiami.
-Ja również dziękuję . - powiedział uśmiechnięty Andrzej 
-Wejdziesz ? 
- Nie masz mnie jeszcze dość ?
-Nigdy - powiedziałam radośnie 
-Nie dzięki może innym razem wpadnę. 
-Jak tam sobie chcesz
-Dziękuję jeszcze raz, cześć.
-Cześć-  powiedziałam i weszłam do mieszkania. 
Plecak Tośki stał na środku korytarza, zajrzałam do jej pokoju. Spała okryta kocem, wokół niej leżały zużyte chusteczki. Przegarnęłam z jej czoła grzywkę, była rozpalona. Przykryłam jej nogę, wystającą poza koc i wyszłam. Zrobiłam sobie herbatę i włączyłam telewizor. Leciały same powtórki seriali, -nudy ! Wyłączyłam pudło i wzięłam książkę do przeczytania. Przeczytawszy pierwszą stronę usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
-Halo ?- odebrałam 
-Dzień dobry, czy ja rozmawiam z prawnym opiekunem Tosi Skalskiej ?
-Tak, a o co chodzi ?
-Z tej strony dyrektor szkoły, do której chodzi Tosia. Czy mogłaby pani jutro przyjść do szkoły ?
-Tak, a czy stało się coś ?
-Po prostu chcę porozmawiać. Mam rozumieć, że nie będzie problemu i przyjdzie pani. 
-Tak oczywiście. 
-Dobrze, to dziękuję. Do zobaczenia. 
-Do zobaczenia. 
I się rozłączył. Mam jakoś złe przeczucia co do jutrzejszego spotkania......
___________________________________________________________________
Hej :* Przepraszam, że nie ukazał się wczoraj, lecz nie miałam czasu nawet dodać. Najpierw byłam na wolontariacie, później pomagałam mamie w sprzątaniu i wg byłam zmęczona i nic mi się nie chciało na wieczór, dlatego też dzisiaj dodaję, mam nadzieję, że się nie gniewacie . :*
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę wam, dużo radości, miłości, spełnienia marzeń, zdrowia, uśmiechu na twarzy, bogatego Mikołaja,  i wszystkiego naj naj naj :* :* :* :*
Pozdrawiam Olka :* 


sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 15.


~ ♥ ♥ ♥ ~
Następnego dnia  gdy tylko zjedliśmy w hotelu śniadanie pojechaliśmy do Emilki. Dzisiaj miał się odbyć pogrzeb jej mamy. Przez cały dzień byłam cały czas przy niej. Wspierałam ją tak samo jak ona, wtedy gdy zginęli moi rodzice. Widziałam, że jest jej ciężko. Nie chciałam jej opuszczać, lecz musiałam. Gdy zebraliśmy się z Andrzejem w drogę do domu było już piętnastej. Ciemno na dworze, mokro, trasę oświetlały nam tylko światła samochodu. 
-Ale paskudna pogoda - powiedziałam - nie lubię takiej pogody. 
-Ja też. Nie długo pewnie spadnie śnieg. 
-Mam jednak nadzieję, że nie bo będę marzła w drodze do szkoły.
-Ej no właśnie szkoła. A ty wczoraj i dzisiaj nie powinnaś być w szkole ? - spytał zdziwiony 
-Powinnam, ale Dominika mi napisze usprawiedliwienie i będzie dobrze. A ty nie powinieneś być w pracy ?
-Wziąłem sobie kilka dni wolnego. A jutro idę na sesję zdjęciową do kalendarza na przyszły rok. 
-Serio ? Nie wyglądasz na modela.
-Bo nim nie jestem. Co roku robiony jest kalendarz bohaterów, którzy przyczynili się do czegoś dobrego. 
-O wow. Ale fajnie.
-Dominika jest fotografem, że mówisz, że może ona będzie robiła zdjęcia ?
-Tak, jak była młodsza bardzo lubiła zdjęcia robić no i teraz pracuje jako fotograf. Nie narzeka więc, chyba jest jej dobrze tam. 
-A tobie dobrze jest w Gdański ?
-Nie narzekam, brakuje mi tam Emilki, ale  wiem, że Domi chcę abym czuła się jednak jak w prawdziwym domu, ale czasami to jest nie możliwe. 
Resztę drogi do domu przemilczeliśmy, z radia leciała tylko jakaś cicha muzyka. Gdy zaparkowaliśmy już samochód na parkingu i wyciągałam mój plecak z bagażnika czułam jakby ktoś mnie obserwował. Gdy się odwróciłam nikogo jednak nie widziałam tam. Andrzej odprowadził mnie pod drzwi mieszkania i poszedł do siebie. Dominika otworzyła mi po dłuższej chwili, obudziłam ją. Była zaspana, po za tym nie dziwię jej się, było po dwudziestej drugiej a z tego co pamiętam jutro ma wcześniej do pracy iść. 
Porozmawiałyśmy przez chwilę i siostra wróciła spać, ja posiedziałam jeszcze przez chwilę i również udałam się do łóżka. 
Następnego ranka gdy wstałam Dominiki już nie było w domu, zostawiła tylko kartkę, że nie wie o której wróci. Zjadłam szybko śniadanie, ubrałam się , uczesałam się i poszłam do szkoły. Gdy szłam tak do szkoły czułam jakby ktoś cały czas szedł za mną, lecz gdy odkręcałam głowę nie widziałam nikogo, kto mógłby mnie śledzić. Przyspieszyłam kroku, po dziesięciu minutach drogi przekroczyła próg szkoły. 
 

~ ♥ ♥ ♥ ~
Tośka wróciła dość późno,  ale była cała i zdrowa to jest najważniejsze. Porozmawiałyśmy przez chwilę i wróciłam do łóżka, bo czeka mnie długi dzień. 
Następnego ranka wstałam dość wcześnie, zjadłam spokojnie śniadanie, umalowałam się, ubrałam, uczesałam i poszłam do pracy. Zaszłam jeszcze do sklepu kupić sobie jabłko. Owoce mój najważniejszy posiłek dnia. Mimo wczesnej pory w sklepie była krótka kolejka do kasy. W pracy byłam po godzinie ósmej. Zostawiłam rzeczy w swoim gabinecie i poszłam do szefa, spytać się kiedy zaczynamy. Mój pracodawca oznajmił, że wszyscy przyjdą na godzinę jedenastą, lecz przyrządy oraz salę było trzeba przygotować wcześniej. Ponieważ, że miałam czas postanowiłam sama się wszystkim zająć, jednak Kasia przyszła mi z pomocą. Około godziny dziesiątej trzydzieści zaczęli przychodzić nasi "modele". Nie znałam na początku tematu sesji, wiedziałam, że do kalendarza.  Ludzie, którzy przychodzili nie wyglądali na profesjonalistów. Kiedy przyszedł szef powiedział temat przewodni kalendarza. Byłam nim mile zaskoczona. Ludzie, którzy przychodzili to byli ludzie, którzy jakoś zasłużyli się dla Gdańska. Jedna z pań, która czekała na zdjęcie powiedziała, że "Andrzej się trochę spóźni". Nie pomyślałam nawet, o kogo może chodzić. Około godziny dwunastej przybył spóźniony" bohater". Zdziwiłam się lekko na jego widok. Podeszłam bliżej do niego .
-Cześć- powiedziałam. 
-O cześć - odpowiedział radośnie. 
-Co tu robisz ?
-Będę miał sesję. 
Uśmiechnęłam się.
-No tak, głupie pytanie. 
-A ty jak dobrze rozumiem wykonasz mi tą sesję ?
-Tak jakby - powiedziałam 
Uśmiechnął się łagodnie i powiedział :
-Tośka, mówiła wczoraj, że może ty będziesz zdjęcia robiła.
-Oo, mi nic nie mówiła, że ty będziesz. Andrzej dziękuję, że z nią pojechałeś. 
-Nie ma sprawy, zawsze do usług. 
-Dziękuję, muszę wracać do pracy.
Całą sesje skończyliśmy około piętnastej, zrzuciłam zdjęcia na komputer i pokazałam naszym "modelom" fotografie. Niektóre trzeba lekko dopracować, ale to tak minimalnie. Wszyscy poszli a ja zostałam posprzątać po naszej sesji. Włączyłam sobie radio stojące na półce i tanecznym krokiem zaczęłam sprzątać. Kasia niestety nie mogła mi pomóc, ponieważ szef poprosił ją o coś. 
-Może ci pomóc ?- usłyszałam za moimi plecami. Odwróciłam się gwałtownie 
-Nie poszedłeś jeszcze ?
-Miałem właśnie wychodzić, ale usłyszałem muzykę w tej sali i chciałem zobaczyć  kto tu jest. To co pomóc ci ?
-Nie trzeba poradzę sobie.
-I tak ci pomogę. - zdjął kurtkę z siebie i zaczął pomagać mi w sprzątaniu tych wszystkich rzeczy.
-O której kończysz pracę ?- spytał 
-Chyba za półgodziny. 
-W takim razie co powiesz na kawę po pracy ?
-Może być.
Posprzątaliśmy wszystko w mgnieniu oka. Poszłam jeszcze do szefa spytać się czy coś jeszcze chce ode mnie. Powiedział, że nie więc wróciłam do Andrzeja, który czekał na mnie przy wyjściu.
-Możemy iść. 
Poszliśmy do jednej z kawiarni niedaleko mojej pracy. Ja zamówiłam sobie herbatę a Andrzej kawę oraz dwie szarlotki. Rozmawialiśmy na różne tematy. Znaczy się to Andrzej głównie mówił, a ja go słuchałam i raz na jakiś czas wtrąciłam ze dwa zdania od siebie. 
________________________________________________________________
Hej jak tam u was? Już po egzaminach, nie wiem czy jestem z siebie zadowolona poczekam na wyniki :) A wam jak poszły, kto pisał również ?

 Zapomniałabym ! 
Zapraszam was bardzo serdecznie na nowy blog, który założyłam wraz z koleżanką 
Zapraszamy, mam nadzieję, ze wam się spodoba i zostaniecie z nami na dłużej ! :)
Buziaki :*

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 14.

"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas,
kiedy nasze skrzydła zapomniały jak latać. " 
                                            Antoine de Saint - Exupery

~ ♥ ♥ ♥ ~
-Jedźcie powoli- powiedziała Dominika -Jak dojedziecie to zadzwoń do mnie. 
-Dobrze. - powiedziałam 
-No komu w drogę temu czas. Tośka musimy się zbierać jeżeli chcemy dojechać po południu. 
Usiadłam z tyłu samochodu Andrzeja, zapięłam się pasem. Pomachałam Dominice jeszcze na pożegnanie i ruszyliśmy w podróż.  
Zapowiadał się piękny dzień, słońce wychodziło zza linii widnokręgu, na niebie nie widniała żadna chmura. Na drzewach lekko powiewały  złociste liście.  "Piękny jesienny dzień, idealny na spotkanie z przyjaciółką. Lecz nie w takich okolicznościach "- pomyślałam. 
-Nad czym tak rozmyślasz ? - z zamysłu wyrwał mnie Andrzej.
-Jaki dzisiaj piękny dzień . 
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, i dodał :
-Masz rację, zapowiada się piękny dzień. Chcesz to się zdrzemnij. Zapewne wcześnie wstałaś a podróż jeszcze długa.
-Może ma pan rację, muszę być wypoczęta .
-Nie mów do mnie na pan. Chyba aż tak staro nie wyglądam. Po prostu Andrzej.
Uśmiechnęłam się łagodnie. 
-Dobrze, Andrzeju. 
Położyłam głowę na poduszeczce, którą zabrałam specjalnie z mieszkania. Bez niej się nigdzie nie ruszam. Wiem, może to śmieszne, lecz to taka pamiątka. Kupili mi ją rodzice, gdy byliśmy pierwszy raz na wakacjach. Od tamtej pory zabierałam ją wszędzie. 
Po kilku minutach zasnęłam. 

Gdy się przebudziłam staliśmy na stacji benzynowej. Byłam przykryta kocem. Andrzeja nie było w samochodzie. Roztarłam zaspane oczy i wyszłam z samochodu. Jesienne powietrze dało się we znać. Poczułam jak włoski na ręce stają mi dęba. Rozejrzałam dookoła. Nigdzie nie widziałam mojego kierowcy. Po chwili jednak wyszedł z budynku stojącego naprzeciwko mnie. 
-Masz-wręczył mi kubek herbaty i kanapkę- wyspałaś się ? 
-Tak, dziękuję. Długo jeszcze nam zostało do pokonania ?
-Nie, z jakieś trzydzieści kilometrów. To już nie długo . 

Dalsza podróż minęła nam mile. Słuchaliśmy radia, rozmawialiśmy. Na prawdę miły facet z tego Andrzeja. Gdy zajechaliśmy pod dom Emilki poczułam strach. Przełknęłam głośno ślinę i wyszłam z samochodu. Mój kierowca, nie chciał wejść ze mną do środka. Poczekał aż wejdę do środka i odjechał. 
Weszłam do środka. Nic tu się nie zmieniło od mojego ostatniego pobytu tutaj. Ten sam kolor ścian, te same firanki. Tak samo umeblowane, nawet bukiecik żywych kwiatów stał gdzie zawsze. Mama Emilki lubiła gdy w domu stoi bukiet żywych kwiatów. Mówiła, że w tedy jest przytulniej w domu. Gdy przeszłam dalej do pomieszczenia od razu zobaczyłam przyjaciółkę. Siedziała zapłakana na jednym z krzeseł trzymając szklankę wody w ręce. Podeszłam do niej. Ta spojrzała na mnie, nic nie powiedziała tylko się do mnie przytuliła. Nie zaskoczyło mnie zachowanie przyjaciółki. Pamiętam gdy sama byłam w takim samym stanie. 
-Dziękuję, że przyjechałaś. - powiedziała w końcu . 
-Czułam, że muszę tu być, więc jestem. 
-Chodźmy do mnie do pokoju,co ? Pogadamy chwilę. 
Poszłyśmy na górę. Jej pokój również się nie zmienił. Łóżko stało w tym samym miejscu odkąd pamiętam. Wszystko wyglądało tak samo, na biurku tylko stało więcej zdjęć niż zawsze. Dwa nawet ze mną. 

Porozmawiałyśmy trochę. Widziałam, że Emilce zrobiło się lepiej, gdy powiedziała mi wszystko. Około dziewiętnastej przyjechał po mnie Andrzej i zabrał mnie do hotelu. Do Gdańska mamy wracać jutro zaraz po pogrzebie. 


~ ♥ ♥ ♥ ~
Pojechali, martwię się o Tośkę. Nigdy nie jeździła sama gdzieś daleko beze mnie. To jej pierwsza "samotna" podróż. Podróż jeszcze z osobą, której prawie nie znamy. Zaczynam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam, że ją puściłam samą z Andrzejem. Przecież my nie znamy w ogóle tego człowieka. Jak Toście coś zrobi to nie daruję sobie tego do końca życia. 
Po powrocie z pracy zrobiłam sobie naleśniki. Dziwnie było w mieszkaniu bez Tośki. Tak pusto i cicho. Nie było nawet do kogo się odezwać. Wzięłam jeden z albumów ze zdjęciami stojących na półce w salonie i zaczęłam oglądać. 
Przeglądając fotografie przypomniało mi się dużo sytuacji związanych  z ich wykonaniem. Dużo uśmiechu wywołało na mojej twarzy te zdjęcia, dużo wspomnień. 
Gdy skończyłam oglądać fotografie, włączyłam sobie jeszcze telewizor, lecz nic ciekawego nie znalazłam. Wyłączyłam urządzenie i położyłam się spać.
Następnego ranka obudził mnie deszcz, który stukał o okno w pokoju. 
"Co za paskudna pogoda" - pomyślałam. 
Zjadłam szybkie śniadanie, ubrałam się i umyłam. Zabrałam aparat i poszłam do pracy. 
W budynku powitała mnie uśmiechnięta asystentka i powiedziała, że szef mnie prosił do siebie. Zostawiłam sprzęt u siebie w pokoiku i poszłam do mojego pracodawcy. 
-Dzień dobry - powiedziałam, gdy weszłam do pokoju. 
-Dzień dobry, proszę. Zapraszam. Proszę usiąść. 
-Tak więc... Jak się pani u nas pracuje ?
-Bardzo miło. Dziękuję. 
- To się cieszę. A koledzy z pracy nie stwarzają problemów ?
-Nie skąd. Wszyscy są tu tacy mili. Przychodzę z przyjemnością do pracy.
-To mnie cieszy. Zaprosiłem panią do siebie, ponieważ po jutrze będę wykonywał fotografie do kalendarza. I chciałbym prosić panią o pomoc w tej sesji. Zgodziłaby się pani ?
-O tak. Z przyjemnością pomogę. 
-To się cieszę. To po jutrze jesteśmy umówieni. 
-Dobrze. To do widzenia
-Do widzenia pani Dominiko. 
________________________________________________________________________
Jak wam się podoba ? Jak tydzień ? Mój był dość pracowity, konkurs z biologii, dwie wycieczki, wolontariat, dwa sprawdziany. 
A teraz w tym tygodniu egzaminy próbne eh... ;/ 

Czytam = komentuje to motywuje :) 

Pozdrawiam cieplutko :* 

P.S. Wpadłam na pomysł powrotu do mojego starego bloga. Kiedyś pisałam coś w formie pamiętnika. Chciałabym do tego wrócić, lecz troszkę pozmieniać. Nie chciałabym pisać o samych wydarzeniach, które mnie spotkały lecz jeszcze innych.  O tym wie moje koleżanka już i chciałybyśmy stworzyć taki blog wspólnie. Co wy na to ? Czytałybyście coś takiego ? 
:)