"Żeby nie wiem jak człowiek był twardy, to z każdego uczucia coś w nim zostaje."
Krystyna Siesicka
~ ♥ ♥ ♥ ~
Następnego dnia przyszedł znowu do pokoju. Znowu usiadł na krzesełku obok stołu, znowu się we mnie wpatrywał.
-Musiałeś coś źle zrozumieć- powiedziałam
-Nie. Jestem pewien, że twój i mój ojciec to te same osoby.
-To jest nie możliwe, ojciec by nie zdradził mojej matki nigdy!- krzyknęłam
-Jednak to zrobił- powiedział z szyderczym uśmiechem
-Długo będziesz mnie jeszcze tu trzymał? - spytałam zdenerwowana - Jak już mnie poinformowałeś, że jesteśmy rodzeństwem to po co mnie jeszcze trzymasz??? Rodzeństwo chyba się tak nie zachowuje...
-Ty myślisz, że trzymam cię tu tylko po to, aby cię poinformować, że masz brata? Chyba śnisz słońce. Ja mam tu większy interes.
-Tak? A jaki?
Nagle usłyszałam jakiś hałas zza drzwi. Mężczyzna gwałtownie wstał z krzesła i ruszył ku wyjściu. Nie zdążył otworzyć jeszcze drzwi a do środka wbiegło kilku funkcjonariuszy policji. Później wszystko działo się szybko. Policjanci zakuli mojego porywacza w kajdanki i wyprowadzili, a mnie zabrała karetka pogotowia. Funkcjonariusze jeszcze zanim zabrało mnie pogotowie powiedzieli mi, że poinformują Dominikę o wszystkim. Ucieszyłam się, że będę mogła wreszcie zobaczyć siostrę.
Po przyjechaniu do szpitala od razu wzięto mnie na badania. Trwały one długo. Byłam wszystkim zmęczona, gdy wreszcie skończono wykonywać wszystkie czynności przewieziono mnie do jednej z sal. Gdy tylko pielęgniarka wyszła zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
-Nie. Jestem pewien, że twój i mój ojciec to te same osoby.
-To jest nie możliwe, ojciec by nie zdradził mojej matki nigdy!- krzyknęłam
-Jednak to zrobił- powiedział z szyderczym uśmiechem
-Długo będziesz mnie jeszcze tu trzymał? - spytałam zdenerwowana - Jak już mnie poinformowałeś, że jesteśmy rodzeństwem to po co mnie jeszcze trzymasz??? Rodzeństwo chyba się tak nie zachowuje...
-Ty myślisz, że trzymam cię tu tylko po to, aby cię poinformować, że masz brata? Chyba śnisz słońce. Ja mam tu większy interes.
-Tak? A jaki?
Nagle usłyszałam jakiś hałas zza drzwi. Mężczyzna gwałtownie wstał z krzesła i ruszył ku wyjściu. Nie zdążył otworzyć jeszcze drzwi a do środka wbiegło kilku funkcjonariuszy policji. Później wszystko działo się szybko. Policjanci zakuli mojego porywacza w kajdanki i wyprowadzili, a mnie zabrała karetka pogotowia. Funkcjonariusze jeszcze zanim zabrało mnie pogotowie powiedzieli mi, że poinformują Dominikę o wszystkim. Ucieszyłam się, że będę mogła wreszcie zobaczyć siostrę.
Po przyjechaniu do szpitala od razu wzięto mnie na badania. Trwały one długo. Byłam wszystkim zmęczona, gdy wreszcie skończono wykonywać wszystkie czynności przewieziono mnie do jednej z sal. Gdy tylko pielęgniarka wyszła zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
~ ♥ ♥ ♥ ~
Po dotarciu na komisariat od razu poszłam do policjanta, który do mnie dzwonił.
-Niech pani usiądzie. - powiedział
-Wiadomo coś nowego.
-Udało nam się ustalić dane tego mężczyzny, który porwał panią Antoninę.Mężczyzna nazywa się Adam Wysocki. Zna pani?
-Nie, nie przypominam sobie nikogo o takim nazwisku.
-Udało nam się ustalić, że mieszkał w Opolu, jednak nie tak dawno zamieszkał w Gdańsku.
-W Opolu? - zdziwiłam się
-Tak.
-My stamtąd też pochodzimy.
-Przepraszam na chwilę. - powiedział do mnie funkcjonariusz i odebrał telefon...
....
-Rozumiem
....
-Zaraz będę.
-Przepraszam panią bardzo muszę jechać. Niech pani pozostanie w domu, odezwę się do pani jeszcze dziś.
-Dobrze.- powiedziałam i wyszłam z komendy
Po powrocie do mieszkania nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Miałam przeczucie, że coś się wydarzyło. Coś o czym nie powiedział mi policjant. Przechodziłam z jednego pokoju do drugiego, zaglądałam do szafek nie wiedząc po co zaglądam. Andrzej przyglądał mi się ciągle. Obserwował każdy mój ruch.
-Dominika usiądź, zjedz coś, nie zadręczaj się tak. - wyciągnął do mnie rękę i przyciągnął bym usiadła na łóżku.
-Muszę coś robić, bo zaraz oszaleję.
-Chodź coś zjeść do kuchni. - nakłaniał mnie - powinnaś być teraz na siłach, a ty jesz tyle co nic.
-Nie mogę jeść.
-Mam pomysł - wyskoczył Andrzej- upieczmy szarlotkę! Będziesz miała zajęcie i ja się czegoś nauczę.
Spojrzałam na niego, nie wiedziałam czy on żartował, czy mówił serio. Widać było, że mówi na prawdę serio. Nie mówiąc nic westchnęłam tylko ciężko i poszłam do kuchni. Mój sąsiad podążył za mną. Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki i postawiłam na stole.
-Ja obiorę jabłka, a ty zrobisz ciasto ok? - spytałam
-Jeżeli mi powiesz jak to ok.
Wytłumaczyłam Andrzejowi po kolei co ma ile dodać. Muszę powiedzieć, że pojęty z niego uczeń. Powiedziałam raz i więcej nie musiałam. Szybko uporał się z wyrobieniem ciasta, jeszcze pomógł mi pokroić jabłka. Gdy tak siedzieliśmy przy tych jabłkach zadzwonił mój telefon. Wstałam pośpiesznie i ruszyłam do salony gdzie leżała moja komórka.
Dzwonił policjant z którym rozmawiałam kilka godzin wcześniej. Powiedział, że znaleźli Tośkę i że jest w szpitalu na badaniach. Po zakończeniu rozmowy ubrałam szybko kurtkę i wybiegłam z domu. Andrzej próbował mnie jeszcze zatrzymać, abyśmy dokończyli robienie szarlotki, lecz ja nie słuchałam. Powiedziałam mu tylko na ile ma wstawić ciasto do piekarnika i wybiegłam.
Skierowałam się do tego samego szpitala, gdzie leżała Emilka. Jedna z pielęgniarek powiedziała mi, że Tośka jest na badaniach i zawoła mnie jak będzie już po. Usiadłam na jednym z krzeseł w poczekalni. Nie mogłam długo siedzieć, po kilku minutach wstałam i zaczęłam krążyć po poczekalni. Pielęgniarka przyszła po mnie jakąś godzinę po tym jak z nią rozmawiałam. Zaprowadziła mnie do sali, gdzie leżała moja siostra.
Gdy ją zobaczyłam do moich oczu napłynęły łzy. Była blada, wychudzona, pod oczami miała sińce. Wyglądała na prawdę strasznie. Gdy podeszłam do niej zobaczyłam na jej rękach rany.
Tośka spała, nie miałam zamiaru jej budzić. Usiadłam obok niej i po prostu jej się przyglądałam. Mimo, że wystraszyłam się na pierwszy widok siostry, teraz jestem szczęśliwa, że wreszcie się znalazła, że ten mężczyzna nic jej poważnego nie zrobił.
____________________________________________________________
Witajcie po dłuższej przerwie, mam nadzieję, że pamiętacie o mnie. Myślę, że już nic nie będzie w stanie spowodować abym zawiesiła bloga. Od dziś rozdziały będą pojawiały się normalnie czyli co sobota.
Nie wiem czy to wyżej jest dobre. Myślę, że umiem lepiej pisać. Dajcie mi chwilę jeszcze czasu dwa tygodnie bez pisania to naprawdę długa przerwa. Obiecuję, że w następną sobotę będzie rozdział lepszy i dłuższy. :)
-Dominika usiądź, zjedz coś, nie zadręczaj się tak. - wyciągnął do mnie rękę i przyciągnął bym usiadła na łóżku.
-Muszę coś robić, bo zaraz oszaleję.
-Chodź coś zjeść do kuchni. - nakłaniał mnie - powinnaś być teraz na siłach, a ty jesz tyle co nic.
-Nie mogę jeść.
-Mam pomysł - wyskoczył Andrzej- upieczmy szarlotkę! Będziesz miała zajęcie i ja się czegoś nauczę.
Spojrzałam na niego, nie wiedziałam czy on żartował, czy mówił serio. Widać było, że mówi na prawdę serio. Nie mówiąc nic westchnęłam tylko ciężko i poszłam do kuchni. Mój sąsiad podążył za mną. Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki i postawiłam na stole.
-Ja obiorę jabłka, a ty zrobisz ciasto ok? - spytałam
-Jeżeli mi powiesz jak to ok.
Wytłumaczyłam Andrzejowi po kolei co ma ile dodać. Muszę powiedzieć, że pojęty z niego uczeń. Powiedziałam raz i więcej nie musiałam. Szybko uporał się z wyrobieniem ciasta, jeszcze pomógł mi pokroić jabłka. Gdy tak siedzieliśmy przy tych jabłkach zadzwonił mój telefon. Wstałam pośpiesznie i ruszyłam do salony gdzie leżała moja komórka.
Dzwonił policjant z którym rozmawiałam kilka godzin wcześniej. Powiedział, że znaleźli Tośkę i że jest w szpitalu na badaniach. Po zakończeniu rozmowy ubrałam szybko kurtkę i wybiegłam z domu. Andrzej próbował mnie jeszcze zatrzymać, abyśmy dokończyli robienie szarlotki, lecz ja nie słuchałam. Powiedziałam mu tylko na ile ma wstawić ciasto do piekarnika i wybiegłam.
Skierowałam się do tego samego szpitala, gdzie leżała Emilka. Jedna z pielęgniarek powiedziała mi, że Tośka jest na badaniach i zawoła mnie jak będzie już po. Usiadłam na jednym z krzeseł w poczekalni. Nie mogłam długo siedzieć, po kilku minutach wstałam i zaczęłam krążyć po poczekalni. Pielęgniarka przyszła po mnie jakąś godzinę po tym jak z nią rozmawiałam. Zaprowadziła mnie do sali, gdzie leżała moja siostra.
Gdy ją zobaczyłam do moich oczu napłynęły łzy. Była blada, wychudzona, pod oczami miała sińce. Wyglądała na prawdę strasznie. Gdy podeszłam do niej zobaczyłam na jej rękach rany.
Tośka spała, nie miałam zamiaru jej budzić. Usiadłam obok niej i po prostu jej się przyglądałam. Mimo, że wystraszyłam się na pierwszy widok siostry, teraz jestem szczęśliwa, że wreszcie się znalazła, że ten mężczyzna nic jej poważnego nie zrobił.
____________________________________________________________
Witajcie po dłuższej przerwie, mam nadzieję, że pamiętacie o mnie. Myślę, że już nic nie będzie w stanie spowodować abym zawiesiła bloga. Od dziś rozdziały będą pojawiały się normalnie czyli co sobota.
Nie wiem czy to wyżej jest dobre. Myślę, że umiem lepiej pisać. Dajcie mi chwilę jeszcze czasu dwa tygodnie bez pisania to naprawdę długa przerwa. Obiecuję, że w następną sobotę będzie rozdział lepszy i dłuższy. :)
Wiosna <3
Całuski :*
P.S. Czy są tu jakieś trzecio-gimnazjalistki ? Jak wam poszył egzaminy? Według mnie nie było tak strasznie :)