"Punkt widzenia dziecka. Wszyscy do kiedyś znali,
ale oddaliliśmy się od niego tak bardzo, że trudno nam znowu do niego powrócić."
Agatha Christie
~ ♥ ♥ ♥ ~
W szpitalu poleżałam jeszcze dwa dni. Wreszcie lekarz nie widział powodów, aby mnie trzymać i wypisał do domu. Do szpitala przyjechał po mnie Andrzej z Dominiką oraz Emilka. Andrzej zabrał moją torbę, a dziewczyny zabrały pod rękę do samochodu. Mimo, że droga, była krótka to na prawdę wywołała u mnie dużo uśmiechu. Andrzej opowiadał jak to uczył się robić szarlotkę, jak ją wyjął na początku surową, a następnie wstawił do piekarnika i spalił. Opowiadał jak Dominika próbowała ją uratować i zeskrobywała przypaleniznę z wierzchu. Próbowałam to sobie wyobrazić. Hmm.... musiało być ciekawie.
Gdy weszliśmy do mieszkania od razu uderzył mnie zapach rosołu unoszący się w powietrzu. Wchodząc do salonu doznałam szoku. Stół był pięknie zastawiony. Na firance wysiał wielki napis "Witaj w domu". Na ten widok łzy napłynęły mi do oczu.
-Dziękuję- powiedziałam i przytuliłam ich wszystkich.
Dominika podała obiad. Na deser przygotowali wspólnymi siłami szarlotkę. Muszę przyznać, że wyszła im pyszna. Po obiedzie poszłam do mojego pokoju, gdzie teraz śpi Emilka.
-Jakie ja mam wygodne łóżko.- powiedziałam gdy usiadłam na miękkim materacu mojego łóżka.
-Ono zapewne, też tęskniło za tobą.- uśmiechnęła się Emilka.
-Opowiadaj co u ciebie? Mamy tyle sobie do powiedzenia.
-No właśnie, tyle do powiedzenia... może chcesz pogadać o tym co się stało? - zaczęła delikatnie. Wiedziałam, że nadejdzie taki moment, w którym o to zapyta. Jest moją dobrą przyjaciółką i chce wiedzieć co się ze mną działo.
-Emilka....-zaczęłam- nie gniewaj się, ale chyba jeszcze nie chcę o tym rozmawiać. Muszę sobie to wszystko poukładać w głowie.
-Ok, rozumiem, jakbyś chciała pogadać to wiesz, masz do mnie numer.
-Tak, tak wiem. Dziękuję. - przytuliłam ją mocno do siebie. - Opowiadaj co tam w szkole? Masz jakiś chłopaków ładnych?
-Hmm...... jest taki jeden. Ma na imię Maciek. Takie piękne niebieskie oczy.
-Mmm.... Brzmi ciekawie. Straszy? Młodszy? W twoim wieku?.....
Takim sposobem dowiedziałam się nieco o nowym koledze Emilki. Wygląda na to, że moja przyjaciółka się zakochała. Opowiadała o nim z taką ekscytacją, iskrą w oku, aż miło na nią patrzeć.
Jak dobrze jest spać we własnym mieszkaniu, wiedząc że nie ma się doczepionych do siebie kilku kabelków.
Gdy przetarłam oczy, poszłam od razu do kuchni wstawić sobie wodę na herbatę.
-Cześć.- powiedziałam do Emilki, która siedziała w kuchni i jadła kanapkę.
-Hej, jak się spało?
-Świetnie, fajnie jest wstać i widzieć dobrze mi znane miejsce.
-Jutro będę musiała wrócić już do siebie-powiedziała
-Szkoda, że nie mogłyśmy spędzić ze sobą więcej czasu.- posmutniałam od razu.
-Kiedy indziej sobie odbijemy. Dzisiaj mamy jeszcze cały dzień. - powiedziała radośnie
-Racja, może przejdziemy się na miasto? Pokażę ci Gdańsk.
-O fajny pomysł. Zjemy śniadanie i możemy iść.
Zjadłyśmy spokojnie śniadanie, przebrałyśmy się, umyłyśmy i byłyśmy gotowe na wyjście. Najpierw postanowiłam pokazać Emilce plażę, ponieważ była najbliżej. Następnie ruszyłyśmy do fontanny Neptuna, skąd poszłyśmy dalej na miasto. Pokazywałam przyjaciółce różne ciekawe budowle. Była zachwycona widokiem. Robiła dużo zdjęć, które później zapewne pokaże tacie.
-Tosia?- usłyszałam za swoimi plecami - Tosia!
Odwróciłam się. Biegła do nas Zuźka.
-Tosia!- przytuliła mnie - Jak dobrze cię widzieć, całą i zdrową. Martwiłam się. Wszyscy w klasie się martwiliśmy, chcieliśmy pomóc policji cię szukać, ale kazali nam czekać.
-Dzięki, jak widać znaleźli mnie.
-A kim jest twoja koleżanka.- spojrzała pytająco na Emilkę
-Zuziu poznaj to jest moja przyjaciółka Emilka. Emilko poznaj to jest Zuzia, koleżanka z klasy.
-Cześć, miło cię poznać.- odpowiedziała Emilka
-Mi również.
-Ale nam strachu napędziłaś, mówię ci.- zaczęła Zuźka
-Na prawdę nie chciałam. - usprawiedliwiałam się
-No wiem, no wiem. Mogę wpaść do ciebie później? Wiesz ta kobieta od matmy chyba serio się na mnie uwzięła, znowu postawiła mi jedynkę, mogłabyś mi wytłumaczyć?
-Dobra, możesz wpaść- spojrzałam na Emilkę, ta miała minę jakby miała zaraz wybuchnąć śmiechem.
-Musimy iść- powiedziała wreszcie - Śpieszymy się na... badania.
-A ok, to wpadnę około szesnastej. Pasuję ci?
-Yyy.. tak, chyba tak. - powiedziałam - To do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Gdy odeszłyśmy kawałek dalej, Emilka wybuchła głośnym śmiechem.
-Co ci? - spytałam zaciekawiona
-Masz mega śmieszną koleżankę, nie wiem czemu, ale ...
-Ona jest zakręcona....
-Zauważyłam. Serio będziesz jej tłumaczyć matmę?
-Myślę, że ona przyjdzie by zobaczyć Andrzeja. Wcześniej tak przychodziła. A on biedny jej się boi i nie przychodzi do nas jak ona jest.
-Ha ha, biedny- powiedziała z uśmiechem Emilka.
Gdy poszłyśmy do domu odgrzałyśmy sobie wczorajszy rosół i włączyłyśmy jakiś film w telewizji. Film wywołał u nas ogromną dawkę śmiechu, co spowodowało, że nie zjadłyśmy całej zawartości misek.
-Wróciłam- powiedziała Dominika, która wróciła właśnie z pracy.
-Super, powiedz Andrzejowi, że Zuźka przychodzi na szesnastą do nas.
-Ooo... a czemu będziemy zawdzięczać jej wizytę? Czyżby dostała kolejną jedynkę z matematyki? - spytała sarkastycznie.
-Żebyś wiedziała.- odpowiedziała Emilka.
-Mam rozumieć, że też poznałaś już Zuzię?
-Tak- powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Dobra ostrzegę go.- uśmiechnęła się i poszła do kuchni.
Tak jak myślałam, Zuzia nie chciała abym jej wytłumaczyła matmę. Podczas wizyty wypytywała się o Andrzeja. Liczyła chyba, że go zobaczy dziś, bo siedziała na prawdę długo. Wyszła dopiero po kolacji.
~ ♥ ♥ ♥ ~
Koleżanka Tosi jest na prawdę nachalna. Może i nie była dawno u nas, ale zdążyłam zauważyć, że przychodzi do nas dla Andrzeja. Ten nie chcąc robić biedaczce żadnych nadziei nie przychodzi do nas podczas jej wizyt. Napisałam mu sms-a, aby wiedział wcześniej kogo dzisiaj będziemy gościć. Odpisał mi tylko uśmiech, i że dziękuje za informację.
Zuzia wyszła dopiero po kolacji. Gdy Tosia zamknęła za nią drzwi, widać było, że ulżyło jej.
-Nareszcie. - powiedziała. - Myślałam, że nie wyjdzie.
-Ja też.- powiedziała Emilka - Rozumiem Andrzeja, czemu jej unika. Upierdliwa dziewczyna.
-Troszeczkę- powiedział Andrzej, który właśnie wszedł do salonu. - Było otwarte więc wszedłem.
-Masz cudowną fankę - zakpiła Emilka- każdy chciałby taką mieć.
-Na pewno. - powiedział sarkastycznie.- Przyszedłem zobaczyć, czy wszystko gra, bo dawno nie byłem.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam.
-U nas tak samo jak wczoraj, ale dzisiaj omawiamy co masz w sobie takiego, że Zuźka straciła głowę dla ciebie.
-Ah.... no wiesz, ma się ten urok osobisty. - powiedział i przeczesał palcami włosy.
Na co wszystkie trzy wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
-Idę się myć, bo jutro o ósmej mam autobus. Muszę wcześniej się położyć.- powiedziała Emilka
-Odwiózłbym cię, ale mam trening jutro o dziesiątej.
-Wrócę autobusem, spoko. Pa
Porozmawiałam jeszcze z Dominiką i Andrzejem, po czym odprowadziłam naszego miłego sąsiada do drzwi.
-Andrzej, dziękuję.- powiedziałam
-Za co? - spytał zdziwiony
-Za to, że jak mnie nie było byłeś przy Dominice.
-Przestań mała. Każdy by tak postąpił.
-Może i każdy, ale dziękuję.
Uśmiechnął się i wyszedł.
Wróciłam do salonu, Dominika oglądała powtórkę jakiegoś meczu piłki nożnej.
-Od kiedy oglądasz nożną?
-Od kiedy nie ma co oglądać w telewizji.
Uśmiechnęłam i się i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na krześle przy biurku. Stało na nim zdjęcie rodziców. Wzięłam ramkę do ręki. Oni wyglądali na takich szczęśliwych. Czy ojciec mógł się dopuścić zdrady? Matka o tym wiedziała? Tak wiele pytań, a odpowiedzi brak.
-Już się umyłam. - weszła do pokoju Emilka.
-Ok. - powiedziałam i poszłam się umyć.
Po głowie chodziły mi ciągle te pytania i zdjęcie rodziców. Zastanawia mnie jedna rzecz. Czy o romansie taty wiedział ktoś więcej? Może ciotka wie coś na ten temat?
Po umyciu się, poszłam do pokoju do Emilki, miałyśmy jeszcze chwilę pogadać. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam przyjaciółkę śpiącą na łóżku bez przykrycia. Nie chciałam jej budzić, więc nie przykryłam jej kołdrą bo na niej spała. Wyciągnęłam z szafy koc i okryłam ją staranie. Następnie wyszłam po cichu z pokoju i poszłam do Dominiki.
-Domi...- zaczęłam
-Tak?- spytała
-Czy ty coś wiesz o rodzicach, czego ja nie wiem?
-Skąd takie pytanie? Oczywiście, że nie.
-Czy tata miał romans?
-Słucham?!- spytała zdenerwowana
-Ciszej Emilka śpi. Czy tata miał kiedyś romans?
-Nic mi o tym nie wiadomo. Skąd w ogóle takie pytania?
-No bo widzisz.... ten mężczyzna, który mnie porwał, twierdzi, że .... że.... że...- zacięłam się
-Że co??
-Że jest naszym przybranym bratem!
Powiedziałam to w końcu. Dominika wyglądała jakby zobaczyła kosmonautę, oczy ledwo jej nie wyszły na wierzch.
-Jak to naszym bratem? Nie, to jakieś nieporozumienie.
_______________________________________________________________
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Muszę przyznać, że jestem z niego nawet trochę zadowolona :)
Mam pytanie (znowu :))
Czy macie swoją wizję, na zakończenie tego opowiadania? Ja mam, ale boję się, że Dzuzeppe mnie znajdzie jak namieszam na samo zakończenie opowiadania :P
Liczę, że podsuniecie mi jakiś realny pomysł. :)
Pozdrawiam :*