"Ludzie, którzy chcą się porozumieć, zawsze znajdą drogę do siebie. "
Katarzyna Grochola
~ ♥ ♥ ♥ ~
Jeszcze chwilę popłakałam siostrze w ramię. Nic się do mnie nie odzywała, wiedziała chyba jak ja to przeżywam.
-Chcę jechać na pogrzeb. - wychlipałam po chwili. Dominika przez chwilę nie wiedziała co ma powiedzieć. Wiedziałam co zaraz powie, lecz ja nie chciałam tego usłyszeć.
-Dopiero dostałam pracę, nie dostanę wolnego ot tak sobie.
-To pojadę sama, jestem już na tyle duża, że potrafię wsiąść do autobusu i wysiąść na odpowiednim przystanku.
-Sama na pewno nie pojedziesz nigdzie.
- Ale to mama Emilki, ona była przy mnie gdy zabrakło rodziców. Chcę być przy niej teraz.
-Ja cię samej nie puszczę. Na pewno nie teraz... na pewno nie tam.
-Ale czemu ? Wyjaśnij mi dlaczego. - spytałam histerycznie.
-Chcesz aby ciotka cię zobaczyła. Jak cię zobaczy, możesz nie wrócić już tu, a ja nie chcę cię stracić... - załamał jej się głos.
Wiem, że było jej trudno, ale mi też jest trudno siedzieć tu gdy tam moja przyjaciółka może potrzebować mnie.
-Pojadę tam. I ciotka mnie nie zobaczy- powiedziałam i wybiegłam z mieszkania. Słyszałam jak Dominika jeszcze mnie woła, ale ja się nie zawróciłam. Pobiegłam schodami na górę. Zapukałam do mieszkania numer 9. Po krótkiej chwili właściciel mieszkania otworzył drzwi. Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i spytał od razu :
-Stało się coś ? Płakałaś ?
-Mogę chwilę z tobą porozmawiać ?
-Tak jasne wchodź. - gospodarz zaprosił mnie gestem ręki.
Zaprowadził mnie do salonu. Jasnego, przytulnego pomieszczenia, gdzie panowała bardzo pozytywna atmosfera. Dlaczego ? Nie wiem, po prostu poczułam w się lepiej w tym salonie.
-Płakałaś ? - powtórzył pytanie.
Opowiedziałam Andrzejowi historię moich rodziców, o Emilce, o wuj ostwie, dlaczego się tu przeprowadziłyśmy, o chorobie pani Ewy. Potrzebowałam pomocy, a że znałam tylko Andrzeja postanowiłam mu zaufać. Opowiadając to wszystko, moje łzy płynęły po policzku. Brunet słuchał mnie uważnie, nie odzywał się, nie pośpieszał mnie. Czekał aż skończę. Gdy wreszcie skończyłam spojrzałam mokrymi oczyma na niego. Ten patrzył się na mnie i widać było, że nie wiedział co ma zrobić.
-Zawieziesz mnie do Emilki, proszę. - powiedziałam
Andrzej dłuższą chwilę nie odpowiedział nic, patrzył na mnie i tak jakby nie dowierzał w to co mu przed chwilą powiedziałam.
-Tak, zawiozę cię. - odpowiedział w końcu.
-Dziękuję, na prawdę dziękuję. - rzuciłam się na niego. Przytuliłam się mocno w jego tors. Poczułam się jakby w objęciach brata, którego nie miałam.
-Posiedź tu, pójdę zrobię ci herbatę. Co ty na to ?
-Poproszę. - powiedziałam.
Gospodarz ruszył w stronę kuchni, a ja usiadłam z powrotem na sofie. Ogarnęło mnie straszne zmęczenie. Powieki zrobiły mi się ociężałe. Położyłam się tylko na chwilkę na poduszkę......
~ ♥ ♥ ♥ ~
Tośka trzasnęła drzwiami. Krzyczałam za nią, lecz ta nie słyszała.
Łzy napłynęły mi do oczu, opadłam ociężale na kanapie.
Co ja zrobię ? Nie zabronię jej na nic. Jest już duża, będzie robiła co będzie chciała, nie zastąpię jej rodziców. Podwinęłam sobie kolana pod brodę i zastanawiałam się co mam zrobić. Nie puszczę jej samej, a ja nie mogę jechać. Siedziałam tak rozmyślałam z dobrą godzinę. Zaczęłam się martwić o siostrę. Zaczęło robić się późno, a jej nie było. Nie wzięła ze sobą kluczy, ani telefonu. Wszystko leży w kuchni na blacie.
Około dziewiątej w nocy zabrzmiał dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to Tośka. Podeszłam szybko i otworzyłam.
-Hej - powiedziałam.
-Cześć, możemy pogadać chwilę ?
Zaprosiłam gościa do środka. za bardzo nie wiedziałam co sprowadza go o tak później porze. Zaczęłam coraz bardziej martwić się o siostrę.
-Rozmawiałem z Tośką - powiedział
-Gdzie ona jest ? - poderwałam się do góry
-Spokojnie, nic jej nie jest. Jest u mnie. Zasnęła na łóżku w salonie.
-Po co ona była u ciebie ? - spytałam podenerwowana.
-Chciała pogadać. Powiedziała mi co was spotkało. Na prawdę przykro mi. Tosia, to naprawdę silna dziewczyna.
-Wiem - powiedziałam- czasami nawet silniejsza ode mnie.
-Poprosiła mnie, abym zawiózł ją do tej przyjaciółki. Emilka ona ? Zgodziłem się.
-Tak, Emilka. Andrzej nie musisz.
-Ale chcę, wam pomóc. Zawiozę Tosię tam, będę się starał aby żadna ciotka jej nie dopadła, a później odwiozę ją spokojnie do Gdańska. Zgoda ?
-No nie wiem. My cię prawie nie znamy, nie...
-Tośka mi zaufała, ty też mi zaufaj. Nie mam zamiaru wam niczego zrobić. Obiecuję.
-To nie o to chodzi.. po prostu ....
-Słowo harcerza, że Tosia wróci cała i zdrowa.
-Byłeś harcerzem ? - spytałam
-Byłem, przez trzy lata.
-Dobra, wiem jakie to dla Tosi ważne, ale jak jej się coś stanie, to ja sobie tego nie daruję.
-Nic jej się nie stanie.
Uśmiechnęłam się delikatnie do niego.
-Andrzej... dziękuję.
-Nie masz za co....
_________________________________________________________
Trzynasty, mam nadzieję, że nie pechowy i że się Wam spodobał. ;)
Trzynasty, mam nadzieję, że nie pechowy i że się Wam spodobał. ;)
Pozdrawiam ;*