piątek, 28 marca 2014

Rozdział 29.

"Człowiek jest tajemnicą - w tajemnicy przybywa i w tajemnicę odchodzi."
                                                                    Maria Dąbrowska
~ ♥ ♥ ♥ ~

Czemu akurat mnie to wszystko spotyka? Czemu  obwinia mnie za to, na co nie miałam wpływu? Przecież, ja nie byłam wtedy na miejscu zdarzenia. Nie widziałam wypadku. Pamiętam jak przyszedł do nas do domu policjant powiedzieć nam o całym zajściu. Pamiętam, było wtedy zimno. Padał deszcz. W uszach brzmią czasami mi jeszcze słowa policjanta. 
O takie niesprawiedliwe. Byłam mała, tyle rzeczy jeszcze nie rozumiałam, nie znałam smaku bólu. Żyłam w szczęśliwej rodzinie. Mimo, iż miałam kochających rodziców nie umiałam tego dostrzec. Wstydziłam się wychodzić z rodzicami do sklepu czy na spacer. Byłam małolatą, która nie potrafiła docenić tego co ma. A teraz jestem starsza, mądrzejsza, wyższa. Teraz oddałabym wszystko, aby chociaż na chwile móc wyjść z rodzicami na spacer, porozmawiać o szkole, abym mogła się do nich przytulić. Chciałabym cofnąć czas....

-Masz- do pokoju wszedł mężczyzna z miską czegoś parującego. - musisz coś jeść, żebyś mi tu za szybko nie odeszła na tamten świat. 
Spojrzałam do miski, którą przyniósł. Była to zupa pomidorowa z ryżem. Byłam strasznie głodna, czułam jak ściska mnie w żołądku. Wzięłam łyżkę do ręki, nabrałam trochę płynu na nią. Dłoń straszliwie mi drżała, w drodze do ust połowę zawartości łyżki wylałam na podłogę. 
-Nie wylewaj tyle, bo więcej nie dostaniesz.- powiedział srogo mężczyzna
-Jest mi zimno, jestem wystraszona, nie jadłam nic od wczoraj. - powiedziałam, starając się aby mój głos brzmiał silnie - po za tym skąd mam wiedzieć, że niczego tam nie dosypałeś?
-Jak bym chciał cię zabić to chyba bym to zrobił przy pierwszej okazji. Nie uważasz, że miałem już wystarczająco dużo takich okazji aby to zrobić?
Kiwnęłam bezsilnie głową i wróciłam do jedzenia. Mężczyzna usiadł na przeciwko mnie przy stoliku i patrzył się jak jem. Zjadłam pół zawartości miseczki, którą przyniósł i czułam, że więcej w siebie nie wcisnę. Odstawiłam miskę na bok i skuliłam się. A on siedział, patrzył się na mnie, uśmiechał się, wyglądał jakby sprawiało mu  przyjemność patrzenie na mój strach. 
-Tak się zastanawiam....- zaczął- Kim jest ten mężczyzna, który przy was się plącze? Jakiś Anioł Stróż czy co u diabła. Zawsze, gdy miałem którąś z was na wyciągnięcie ręki to on pojawiał się jak niby nigdy nic. Tyle razy pokrzyżował mi plany, tyle razy mogłem mieć was już obydwie. 
Uśmiechnęłam się mimowolnie do siebie. Racja Andrzej zawsze wiedział, kiedy ma się zjawić. Nigdy nie myślałam o nim jak o Aniele, tylko jak o policjancie, nawet jak się dowiedziałam, że jest siatkarzem. 
-To nasz brat. - powiedziałam - Opiekuję się nami, po śmierci rodziców.
-Nie kłam! Nie lubię jak ktoś mnie okłamuje! Ty nie masz brata! On nawet z wami nie mieszka! 
-Mówię prawdę.- powiedziałam półszeptem
-To czemu dopiero kontakt złapaliście, gdy uciekłyście? Dlaczego nie zajął się wami zaraz po wypadku?- widziałam jak złość zaczyna w nim rosnąć.
-A co cię to obchodzi?! - krzyknęłam - Nie twój zasrany interes!
Mężczyzna podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstki. 
-Rodzice szacunku nie nauczyli?! To ja nauczę! - pchnął mnie mocno na ścianę i odszedł. W drzwiach zatrzymał się w półkroku i powiedział coś jeszcze. Nie usłyszałam konkretnie co, opadłam bezsilnie na materac.
 Gdzie się tacy ludzie chowają?

 
~ ♥ ♥ ♥ ~
 
-Cieszysz, się  że wracasz już do Gdańska?- spytał Andrzej, gdy siedzieliśmy już wygodnie w fotelach samolotu.
-Pewnie, stęskniłam się już za Tośką. Nie rozmawiałam z nią ani razu jak przylecieliśmy tu. 
Andrzej uśmiechnął się.
-Dominika, mogę się ciebie o coś zapytać?
-Yhm...
-Wczoraj po meczu, przed halą rozmawiałaś z jakimś chłopakiem. Kto to? Znasz go?
Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią. 
-Pamiętasz jak Tośka opowiadała ci o naszym wcześniejszym życiu? O nie miłej ciotce. - spojrzałam na Andrzeja, skinął głową, że pamięta - No właśnie, nie wiem czy też ci mówiła, że ciotka miała syna, lenia nad leniami. To właśnie był on. Zobaczył mnie jak zdjęcia robiłam podczas meczu. 
-Nie myślisz chyba...- urwał - że powie ciotce o tym, że cię widział?
-Nawet gdyby powiedział, to co ona może mi zrobić? Nic, jestem dorosła, odpowiadam za siebie. 
 Andrzej kiwną głową, że myśli tak samo jak ja. Samolot zaczął ruszać. Spojrzałam się na mojego sąsiada. Ten uśmiechnął się do mnie szeroko i ujął moją dłoń. Ogarnęło mnie miłe uczucie. Gdy byliśmy już w powietrzu ogarnęło mnie straszne zmęczenie. Oparłam głowę o silne ramię Andrzeja i odpłynęłam w krainę Morfeusza. 
-Wstawaj śpiąca królewno.- poczułam, że ktoś mnie głaszcze po policzku. Od razu się ocknęłam
Byłam przykryta Andrzejową bluzą. 
-Jesteśmy już w Gdańsku. - powiedział - Przespałaś całą podróż. 
-Tak mi się dobrze spało. 
-A chrapałaś tak głośno- uśmiechnął się. Poczułam jak się czerwienię. 
Andrzej uśmiechnął się jeszcze szerzej i ruszył do wyjścia. 
Po odprawie szybko udaliśmy się do domu. Podczas tej krótkiej drogi zdążyliśmy porozmawiać chyba na sześć tematów, przy których ja wybuchałam częstym śmiechem. Andrzej to najweselsza osoba na świecie. 
Gdy weszliśmy do nasz na klatkę schodową od razu rzuciło mi się coś żółtego na naszych drzwiach. Weszłam po schodkach bliżej i to co zobaczyłam zaszokowało mnie. Drzwi były oklejone żółtą, policyjną taśmą. Gdy tylko to zobaczyłam rzuciłam walizki i poleciałam do mieszkania. Drżącymi rękoma wyjęłam pośpiesznie klucze z torebki i zaczęłam otwierać drzwi. Gdy udało mi się to wpadłam do środka.
-Tośka! Tośka! - zaczęłam zaglądać do każdego pomieszczenia- Emilka! Emilka! Tośka! 
Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Nie ma ich, nie ma. Jest tylko ta diabelna policyjna taśma. Andrzej wpadł do mieszkania zaraz po mnie. Spojrzał na mnie ze strachem. Zajrzał do każdego pomieszczenia od razu po mnie. Nie ma. Nie ma ich. Andrzej stanął jak wryty. Widać, że wystraszył się tak samo jak ja. 
-Idziemy na policję! - zarządził pośpiesznie. Nic nie odpowiedziałam. Wybiegłam z mieszkania i pobiegłam na komisariat, który znajdował się kilka przecznic dalej. Mój sąsiad został z tyłu. W tym momencie nie myślałam o tym, czemu sportowiec biegnie wolniej. Wbiegłam do budynku. 
-Moja siostra zaginęła! - krzyknęłam do jednego z funkcjonariuszy siedzących za biurkiem. Mężczyzna spojrzał na mnie badawczo. 
-Proszę się uspokoić. 
-Jestem spokojna! - obok mnie znalazł się Andrzej.
-Wróciliśmy właśnie z wyjazdu służbowego - zaczął - i zastaliśmy drzwi oklejone policyjną taśmą. A siostry tej pani nie było w środku. - powiedział spokojnie. 
-Aaa.. państwo są rodziną Antoniny. Jak ona miała nazwisko?- spytał sam siebie funkcjonariusz
-Tak! - powiedziałam -Gdzie ona jest? 
-W piątek zostało złożone zawiadomienie o porwaniu pańskiej siostry. - powiedział policjant - Zawiadomienie złożyła nie jaka Emilia... 
-Emilka? Gdzie ona jest?- spytałam
-Panią Emilię znalazł jeden z mieszkańców pańskiego bloku. Ktoś na nią napadł. Gdy składała wyjaśnienia, powiedziała, że widziała jak ten mężczyzna- wyjął jakiś portret mężczyzny z biurka i dał mi - szarpał panią Antoninę i zabrał ją ze sobą. Starała się jej pomóc, lecz ten ją uderzył i straciła przytomność. 
-Gdzie ona teraz jest? 
-W szpitalu nie daleko Starego Miasta. 
-Wiadomo coś na temat mojej siostry? 
-Szukamy jej, proszę być dobrej myśli. 
Wybiegłam z komisariatu i ruszyłam w stronę szpitala. Andrzej dotrzymywał mi ciągle kroku. Nic nie mówił, szedł równym krokiem ze mną. Gdy dotarłam na miejsce, spytałam się pierwszej napotkanej pielęgniarki czy może wie gdzie leży Emilka. Po uzyskaniu informacji pobiegłam do szali numer czternaście. Emilka leżała na łóżku pod oknem. 
-Emilka- powiedziałam, gdy ją zobaczyłam
-Dominika, przepraszam cię- powiedziała - starałam sie jej pomóc, ale on mnie walnął, ja straciłam przytomność. 
-Ciii... nic nie mów, wiem wszystko. - Przytuliłam nastolatkę do siebie. Ta łkała cicho mi w ramię. - Nie płacz. Próbowałaś. Ona się znajdzie! 
 
______________________________________________________
Witam wszystkich po krótkiej przerwie. Przepraszam was bardzo, że w tamtym tygodniu nie pojawił się rozdział, ale na prawdę nie miałam czasu by dodać coś. Mam nadzieję, jednak że ten rozdział przypadnie wam do gustu i pojawią się komentarze. 
Do czasu, gdy jestem przed egzaminami będę pisała krótsze posty, obiecuję później wam jakoś to wynagrodzić :*
 
Dziękuję bardzo Kari, bez której pewnie i dziś nie pojawił się rozdział. Dziękuję Ci bardzo :* 
 
 
Liczę na wasze komentarze :) 
 
 
Buziaczki :*
 
 

16 komentarzy:

  1. Zabije za taki rozwój sytuacji. Myślę o tym już od kilku , ale dziś z chęcią bym cię odnalazła i udusila :-p
    Ej no smuto mi i jakoś tak nie potrafię przystosować się do myśli, że może być tu różnie :/.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upss.... nie chcę być w swojej skórze :P

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. jest w końcu :D nie masz za co dziękować :) Niech on puści Tośkę !! Andrzej proszę znajdź go i zrób krzywdę... Obiecałam to jestem :* Jutro też pojawi się rozdział? Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że Emilka złożyła to zawiadomienie, bo przynajmniej wcześniej zaczęli Tosi szukać.
    Akcja coraz bardziej zaskakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż tak długo mnie nie było? No coś ty... tylko przez chwilkę.. no ale wróciłam i czytam... i umieram.. Co ty mi tu narobiła?
    Jeju no szkoda mi Tośki, bardzo mi jej szkoda... biedulka się teraz nacierpi, jak ją szybko nie znajdą. A Dominiki też mi szkoda, nie wie nic na temat siostry i na dodatek podczas gdy ta cierpiała, to druga się bawiła na wyjeździe... Ummm brak mi słów.
    Wiesz, ze mi się podoba, jak zwykle zresztą... ;*
    Wpadnij do mnie :3
    Pozdrawiam
    AshCross

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umieraj..... wszystko kiedyś się ułoży...

      Cieszę się, że jesteś :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Współczuję Dominice. Ledwo wróciła z wyjazdu i zastaje policyjną taśmę.Nie ma pojęcia co się działo i dalej dzieje z jej siostrą. Na pewno musi teraz się czuć jak w jakimś marnym horrorze.. Ale ma Andrzeja i wierzę, że on nie pozwoli jej porzucić nadziei na to, że Tosia się znajdzie.
    A pnie dalej zastanawia, co ten palant chce od Tośki! Przetrzymuje ją, daje jej jeść tylko po to, by utrzymać ją przy życiu, trzyma w ciemnym pomieszczeniu.. Każdy by się bał, a co dopiero nastolatka, która nie ma jak obronić się przed dorosłym facetem..
    Czekam na kolejne rozdziały!
    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku...
    I jak tu to ująć w słowa?
    Co może czuć osoba w sytuacji Tosi?
    Co może czuć osoba w sytuacji Dominiki?
    Co ten mężczyzna zrobił z Tosią?
    Co się jeszcze tu wydarzy?
    Tyle pytań a tak mało odpowiedzi...
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)
    Pozdrawiam :* Madzia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiele pytań, a odpowiedzi nie widać....

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. zakończenie tego rozdziału mnie strasznie ruszyło, czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Już się melduję ;)
    Oby tylko Tosia się szybko odnalazła. Coś mi się wydaje, że Andrzej im w tym pomoże. On rzeczywiście to taki Anioł Stróż :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń

Przeczytaj :
♥ Jeżeli zauważyłaś błąd lub masz jakąś uwagę - napisz o nim w komentarzu.
♥ Nie bawię się w "obserwację za obserwację"
♥ Jeżeli podoba Ci się mój blog, zaobserwuj, skomentuj - nie dlatego, abym ja zajrzała do Ciebie na blog, tylko ponieważ że Ci się podoba
♥ Komentarze typu : " Fajny blog, zajrzyj do mnie...." nie biorę pod uwagę.
♥ Linki do swoich blogów zostawiajcie w zakładce "spam" - zajrzę na pewno i jak mi się spodoba to zostawię po sobie jakiś znak
♥ Mile widziane propozycje na dalszy ciąg opowiadania :)

Pozdrawiam :**